środa, 21 maja 2014

ROZDZIAŁ 6


Silne spojrzenia i podwójne shoty 


Wyglądał niesamowicie. Jego ciemne jeansy ciasno przylegały do jego nóg, które ciągnęły się bez końca, co prawdopodobnie wywołało zazdrość u wszystkich modeli. Czarna marynarka podkreśliła jego szerokie ramiona, przez co wydawał się jeszcze bardziej władczy niż był. Biała koszula i czarny krawat dopełniły jego strój.

Włosy Harry’ego Stylesa były zaczesane do boku, a nie do tyłu tak jak dwa ostatnie razy kiedy go widziałam. To spowodowało, że wyglądał na młodszego. Jego twarz posiadała ten sam chłodny wyraz dopóki nie zaczął obracać się wśród ludzi. Potem się śmiał i mogłam zauważyć dołeczki w jego policzkach, których wcześniej nie zauważyłam. Bo nigdy wcześniej nie widziałam śmiejącego się Harry’ego.

Śmiał się i uśmiechał. Rozmawiał z podnieceniem gestykulując jego wielkimi dłońmi i przyciągał Carę bliżej siebie, uśmiechał się do niej. Tak szybko jak był z dala od ludzi obojętność z powrotem spadała na jego twarz. Ale najdziwniejsze było to jak wydawał się kontrolować każdą sytuację.

Za każdym razem kiedy Styles zatrzymywał się by porozmawiać z ludźmi, ramiona tych osób wydawały się opadać. Kiedy potrząsał ich dłońmi, można powiedzieć że byli przestraszeni. Zarówno kobiety jak i mężczyźni, nie ważne jak wysocy byli, i tak wydawali się dużo niżsi od niego. Jego obecność była przytłaczająca.

Jace pstryknął palcami przed moją twarzą i zostałam wepchnięta z powrotem do prawdziwego świata, gdzie Harry Styles jest przerażającym 24 letnim prezesem, a nie uśmiechającym się modelem. – Norah! – syknął Jace. Niechętnie odwróciłam wzrok od Harry’ego.

- On jest taki… perfekcyjny. – jęknęłam – O  mój Boże, muszę się schować. Pójdę na backstage pomóc reszcie.

-Pożerałaś go wzrokiem, a teraz musisz się schować?!

-Jeśli się do mnie odezwie to się przestraszę. Albo zacznę go tutaj pieprzyć. Nie wiem czy chcę zabić czy pocałować tego kolesia. – westchnęłam krzyżując ręce. – Teraz idę się schować za sceną, zanim zacznie się pokaz.

- Za późno. – wyszeptał Jace z przerażeniem wypisanym na twarzy. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry’ego uważnie przyglądającego się mi z drugiego końca sali. Nie potrafiłam odwrócić wzroku, nawet kiedy jego oczy biegły w dół mojego ciała. Uśmiechnął się przebiegle, wyszeptał coś do Cary, cudownej modelki obok niego i zaczął iść w moją stronę.

Pobiegłam.

-Aaron. – wykrztusiłam kiedy wpadłam na backstage. Zaskoczony uniósł wzrok. Klęczał przed modelką naprawiając jej sukienkę. – Jest coś co mogłabym zrobić?

- Nie, myślę, że…

- Cokolwiek. – błagałam – Po prostu daj mi jakieś zajęcie, proszę Aaron.

Wstał z rozbawieniem na twarzy. – Od kiedy chcesz dodatkową robotę? – zapytał.

- Po prostu staram się pomóc. – westchnęłam gniotąc rąbek mojego czerwonego kombinezonu.

- Okej... – wymamrotał – Uhm, mogłabyś sprawdzić czy wszystkie modelki są gotowe. A później sprawdź czy u dźwiękowca wszystko jest w porządku. Upewnij się że wszystko jest tak jak powinno.

Westchnęłam z ulgą i zaczęłam pracę. Poprawiłam kilka rzeczy na modelkach, bardziej po to, żeby zająć sobie czas. Moje obcasy stukały kiedy szłam w górę schodów do kabiny dźwiękowców. DJ już tu był. Jego wymyślny sprzęt, który miał tysiące przycisków leżał przed nim.

- Hej, uh, tylko sprawdzam czy wszystko jest gotowe. – wyjaśniłam kiedy się do mnie odwrócił. Był słodki. Wprawdzie nie był to cudowny bóg seksu Harry Styles, ale był przystojny. Trochę się zarumieniłam, gdy zdałam sobie sprawę, że się na niego gapię.

- Taa, jest dobrze. – odpowiedział – Ludzie mówią, żeby rozpocząć. Powinienem puścić pierwszą piosenkę?

-Mhmm… - odpowiedziałam z roztargnieniem. Patrzałam przez szklane okna w dół, gdzie pokaz był już przygotowany. Biały wybieg wyglądał wspaniale. Prawie lśnił kiedy najechały na niego światła. Drzwi się otworzyły i ludzie zaczęli wchodzić, szukać ich nazwisk i zajmować miejsca.

Gwałtownie wciągnęłam powietrze, kiedy wszedł Styles i przez to otrzymałam dziwne spojrzenie od uroczego DJ’a. Cara miała owinięte ramię wokół jego ramienia i chichotała, ale jego twarz nie wyrażała żadnych emocji . Westchnęła po minucie prób zwrócenia na siebie jego uwagi, a ja nie mogłam powstrzymać się od uśmieszku.

Usiedli na miejscach, które odebrane zostały Tyrze Banks. Oczywiście. Powinnam się domyśleć z moim szczęściem. Skrzyżował jedną nogę z drugą opierając kostkę o kolano i kładąc na nim ręce.

Gapiłam się na niego wspominając ten słodki, mały dołeczek, który się pojawił gdy się śmiał i zastanawiałam się czy kiedykolwiek doprowadzę go do śmiechu. Nagle DJ niezręcznie chrząknął.

- Oh, uhm. Tak. Racja. To ja już może pójdę. – jąkałam się kiedy wychodziłam. Potknęłam się o ostatni schodek gdy szłam na dół. Czekałam do ostatniej chwili, żeby znaleźć miejsce moje i Jace’a. Mamy trzeci rząd, na szczęście nie po tej samej stronie wybiegu co Harry.

- Gdzie byłaś? – wyszeptał Jace, kiedy opadłam na siedzenie obok niego – Nigdy nie wiedziałem ciebie poruszającej się tak szybko.

Nie mogłam się powstrzymać od zachichotania – Poszłam i pracowałam dodatkowo u Aarona. No i… O mój Bożę Harry Styles jest bezpośrednio na linii mojego wzroku. Jace nie mogę tego zrobić. Skończę we łzach albo z powodu jego piękna, albo podłości, nie jestem jeszcze pewna z którego.

- Po prostu na niego nie patrz, Norah – odpowiedział. Próbował ukryć jego uśmiech, ale nie dał rady. Uderzyłam go w ucho, na co się wzdrygnął, przyłożył do niego dłoń i skrzywił się na mnie – Za co to?!
- Za kazanie mi zrobić czegoś fizycznie niemożliwego. Widziałeś go Jace.

- Boże, widziałem go… – wymamrotał niewyraźnie. Uderzyłam go ponownie – Okej, dobra. Po prostu spróbuj go ignorować. I tak jest z Carą, powinien być z tego bardzo zadowolony.

- Masz rację. – westchnęłam.

Wtedy światła zaczęły przygasać. Motyle latały w moim brzuchu, kiedy oświetlono wybieg i zaczęła grać muzyka. Jace chwycił moją rękę i pisnął z podniecenia, a ja odpisnęłam. Ale nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje.

Podniosłam wzrok próbując zerknąć, czy to Harry. Przestałam się ruszać, kiedy moje oczy napotkały jego. Obserwował mnie chłodno. Zadrżałam pod jego spojrzeniem, ale zdołałam utrzymać jego ciemny wzrok. Wydawał się, że to trwa wieczność. Przekrzywił głowę do boku. Uśmieszek grał na jego ustach.

Rumieniec zaczął się wkradać na mój blady policzek. Zostałam uratowana przez modelki, które zaczęły iść po wybiegu i zabrały moją uwagę z dala od Harry’ego Stylesa. Podziwiałam je kiedy szły, wszystkie miały długie nogi i były przepiękne.

Kostiumy były nieskazitelne. Każdy jeden wyglądał lepiej niż się spodziewano. Kiedy zobaczyłam jeden który szczególnie pokochałam, z podekscytowania mocniej ścisnęłam rękę Jace’a, a on odpowiedział mi tym samym.

- Norah. – nagle wyszeptał do mojego ucha.

- Hmm? – odpowiedziałam, ale moje oczy nie opuściły wybiegu.

- Styles cały czas się na ciebie patrzy. – powiedział cicho. Zaczęłam obracać głowę, aby spojrzeć. – Nie! – krzyknął przez szept. – Nie patrz jeszcze, bo będzie wiedział, że o nim rozmawiamy. Poczekaj 30 sekund po tym jak skończę do ciebie mówić.

Przytaknęłam kiedy się odsunął. Serce waliło mi w piersi, ale tym razem nie przez te cudowne sukienki na modelkach. Powoli w myślach policzyłam do 30 i się obróciłam.

Oczy Stylesa były skupione na mnie, paląc mnie od środka. Szybko odwróciłam głowę z powrotem. Ale teraz Jace się na mnie gapił. Wszystko co mogłam zobaczyć kątem oka był jego wzrok. Wzdrygnęłam się i próbowałam skupić się na pokazie.

Później poszłam do baru, który mieścił się w innym pomieszczeniu. Było tam więcej alkoholu, jedzenia i większy tłum. Pozwoliłam Jace’owi się prowadzić kiedy szłam w ciszy obok niego, kręcąc nerwowo pierścionkiem na moim palcu. Harry może być tutaj i jedyną drogą na uniknięcie go, jest opuszczenie tego miejsca. A ja nie mogłam tego zrobić.

Kiedy tylko się tam znalazłam, zamówiłam u barmana wódkę i Sprite. Skrzywiłam się czując mocny smak alkoholu, kiedy go łyknęłam. Zapłaciłam i odwróciłam się prosto do zbyt znajomego ciała i zbyt znajomego zapachu szamponu kokosowego.

- Norah – powiedział wprost. Zanim odpowiedziałam, dopiłam resztę mojego drinka.

- Panie Styles.

Uśmiechnął się z wyższością na swoje formalne imię. Albo uśmiechał się z tego powodu, że piłam alkohol, żeby się uspokoić. – Mów mi Harry.

-Nie uważam żebyśmy byli przyjaciółmi, więc zostanę przy „Panie Styles”. – odpowiedziałam spokojnie unikając jego wzroku.

- Podczas pokazu cały czas na mnie patrzałaś. Wyglądałaś na przestraszoną.

- Patrzałam na pana, bo pan patrzał na mnie. – strzeliłam.

Przeczesał ręką jego gęste włosy, przesuwając je na bok. Podszedł bliżej. Wstrzymałam oddech, kiedy jego dłonie delikatnie złapały mnie za nadgarstek. – Patrzałem na ciebie, ponieważ chcę się dotknąć.

Zakaszlałam niezręcznie i odwróciłam się z powrotem do baru. – Taaa. Mogę prosić o jeszcze jedną wódkę i Sprite? – powiedziałam do barmana. Przytaknął mówiąc, że moje zamówienie będzie gotowe za momencik. Odwróciłam się do Harry’ego. – Co tam u Cary Delevingne? Wie pan, ta gorąca blond modelka, która się na panu wieszała cały wieczór?

- Jesteś zazdrosna. – zauważył. Położył dłoń na moim nadgarstku i przysunął mnie bliżej siebie, więc nasze biodra się stykały. Zachłysnęłam się powietrzem na ten nagły ruch, a on zachichotał – Dla sprostowania, o wiele bardziej wolałbym być z tobą.

- Nie jestem zazdrosna. – syknęłam – Nie pochlebia pan sobie za bardzo?

Puścił mnie, a jego oczy pociemniały – Nie mów tak do mnie.

- Jest pan absolutnie szalony. – wymamrotałam kręcąc głową. Barman wręczył mi mój drink, który od razu wypiłam. Twarz Stylesa zbladła, zacisnął mocno szczękę i wyprostował ramiona. Wierciłam się niewygodnie patrząc na wyraz jego twarzy. Po momencie ciszy, jego mocna szczęka rozluźniła się, a jego oczy się rozjaśniły.

Przechylił się do przodu opierając swój policzek o mój. Jego usta odnalazły moje ucho i przycisnął palce do mojego boku – Powinnaś być przerażona. – cicho warknął. Bezmyślnie moja wolna ręka złapała za jego większą na moim nadgarstku. Zatrzymał się na moment i poczułam jego gorący oddech na mojej szyi.

Styles szybko się odsunął – Norah, masz gęsią skórkę. – wyszeptał. Jego palec ciągnął w dół po mojej szyi. Jego huśtawki nastroju były trudne do wytrzymania. Jęknęłam w odpowiedzi na jego dotyk. Jego dłoń w końcu opuścił moją szyję i znów mogłam oddychać.

- Odbiorę cię o siódmej jutro wieczorem.

-Co? Ja.. nie. Jestem, uh. Nie. – jąkałam się kręcąc głową. Zdałam sobie sprawę, że moja prawa ręka wciąż ściska jego lewą i szybko ją puściłam.

- To nie było pytanie, Norah. – sprostował. I wtedy delikatnie przycisnął swoje usta do mojej linii szczęki tuż pod moim uchem, trzymając je chwilę za długo. – Ubierz coś ładnego.

Oglądałam jego wysoką postać wracającą do Cary i innych. Jace szybko podszedł do mnie tanecznym krokiem paplając o tym co właśnie się stało, ale wszystko co mogłam usłyszeć to głęboki śmiech Harry’ego z drugiego końca pomieszczenia, gdzie znów udawał normalnego.

- Potrzebuję kolejnego drinka  - zająknęłam się, obracając się do barmana – Możesz zrobić podwójnego shota?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jezu asahsdaksdfjz jaram się tym rozdziałem ale bardziej następnym *o* Nie pytajcie mnie kiedy się pojawi next, bo niestety nie mam pojęcia. Mam teraz zawalony tydzień treningami i jeszcze koniec roku (WOS i Geografia mnie wykańczają T.T). A więc mam nadzieję,  że rozdział się podoba. Polecajcie bloga itd. będę bardzo za to wdzięczna. JEŚLI NIE ZAUWAŻYLIŚCIE POJAWIŁA SIĘ STRONA DO ASKA, I JEŚLI MACIE JAKIEŚ PYTANIA O JAKIEŚ GŁUPOTY, NUDZI WAM SIĘ TO PISZCIE CO CHCECIE A JA BARDZO CHĘTNIE ODPOWIEM :3

poniedziałek, 19 maja 2014

ROZDZIAŁ 5

Przypominam, że jeśli ktoś jest zainteresowany informowaniem go o nowych rozdziałach, to piszcie w komentarzach wasze fb, tt i co tam chcecie :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chłopiec na posyłki i skradzione miejsca



Piątek. Dzień, na który czekałam przez cały poprzedni miesiąc. Dzień, który był początkiem mody jesiennej. Nasz pokaz. Planowaliśmy go od miesiąca. Wszystko było dopracowane do perfekcji.

Jace był zdziwiony, kiedy otworzył moje drzwi o 10 rano i znalazł mnie dopiero co przebudzoną. Siedziałam na brzegu łóżka przecierając oczy, aby się obudzić.

- Nie wyobrażam sobie ciebie funkcjonującej beze mnie. – powiedział. Podniosłam na niego senny wzrok.
- To jednorazowa akcja. Robisz śniadanie?

-Kochanie, robię śniadanie każdego ranka. Dlaczego dzisiaj miałoby być inaczej.

-  Racja. Teraz sio! Muszę się ubrać. Potrzebuję co najmniej godzinę. – wyjaśniłam, kiedy wyprowadzałam bardzo rozbawionego Jace’a z mojego pokoju. Zafundowałam sobie kąpiel. Moczyłam się pozwalając moim mięśniom się zrelaksować i rozmyślałam.

Nie mam już do załatwienia żadnych spraw z Harry’m Stylesem.  Wystarczy nam krótki wywiad by wstawić artykuł. Chciałabym nigdy więcej nie zobaczyć tego przerażającego, ale nieskazitelnego człowieka. Strach, który ciążył na mnie od kilku dni zniknął.

Ale pojawił się nowy strach. Strach, który nie do końca rozumiem. Strach, że właśnie nigdy nie zobaczę Harry’ego. Nie chcę być z nim w jednym pomieszczeniu. Nigdy. Po prostu chcę robić bardzo niestosowne rzeczy z jego boskim ciałem.

Jace zapukał do drzwi łazienki wyrzucając mnie z moich przemyśleń – Pospiesz się. Musimy być tam wcześniej.

- Idź sobie! – odkrzyknęłam – Marzę o nagim Harry’m Stylesie.

- Myślałem, że go nienawidzisz.

Westchnęła i wyszłam z wanny. Woda rozpryskiwała się na boki. – Po prostu myślę, że miałeś rację, że muszę dać się komuś przelecieć.

Zachichotał z drugiej strony drzwi i usłyszałam oddalające się kroki. Owinęłam się ręcznikiem. Wysuszyłam i zakręciłam włosy zostawiając je luźno opadające wokół mojej twarzy. Poszłam do sypialni i się ubrałam.

Uśmiechnęłam się dumnie patrząc na strój, który miałam na sobie. Głęboko czerwony kombinezon, który leżał na mnie perfekcyjnie, aksamitne obcasy od Alexandra McQueen’a, które wzięłam z szafy na ubrania po sesjach i moja ulubiona czarna torebka z koronkowymi wstawkami. Ubrałam do tego czarno-złotą biżuterię.

Potykając się na tych cudownych obcasach, wypadłam z mojego pokoju opierając się o przeciwległą ścianę, żeby nie upaść. Zrobiłam make-up. Nie za mocny, ale wystarczający. Pomalowałam moje usta ciemną szminką i przeciągnęłam rzęsy mascarą wykańczając makijaż i udałam się do kuchni.

Jace śpiewał rozsmarowując dżem na nasze angielskie babeczki.  Zerknęłam na jego ciuchy. Ubrał czerwone spodnie, w których podwinął nogawki, oxfordki, koszulę z krótkim rękawem i zwykłą muszkę. Świetny strój z wyjątkiem różowego fartuszka przewiązanego przez jego pas.

- Czy ty się ze mnie śmiejesz? – zapytał kładąc przede mną babeczkę.

- Mhmm – wymamrotałam  z pełnymi ustami. Wzięłam kawę, aby popić przepyszną muffinkę. – Wyglądasz fantastycznie, szczególnie z twoim fartuszkiem kuchennym. Chociaż czerwone spodnie i róż się trochę ze sobą gryzą.

- Zamknij się. – oburzył się – Naprawdę bardzo chciałem to założyć na pokaz. Tak w ogóle to ładny strój. Nawet nie musiałem go dla ciebie wybierać.

Gdy skończyłam moją muffinkę pokazałam mu język, sięgnęłam po misę z truskawkami i wesoło zaczęłam żuć świeże owoce. Skończyłam kawę, nalałam nam kolejną do naszych termosów i wyszliśmy.

Złapaliśmy taksówkę. Pokaz odbywa się w ogromnej Sali bankietowej na Brooklynie. Razem z Jace’m praktycznie trzęśliśmy się z podekscytowania na tylnym siedzeniu brudnego wozu.

W końcu dotarliśmy. Wręczyłam kierowcy stosowną zapłatę i wysiadłam chwytając się ramienia Jace’a, który zaoferował mi je z łaskawym uśmiechem. Szliśmy jak zwykle ramię w ramię ze splecionymi rękami, oboje perfekcyjnie ubrani.

Kiedy weszliśmy do środka, było już czuć napiętą atmosferę. Technicy biegali dookoła testując światła. Mogłam zobaczyć w rogu Victiorię, która wykrzykiwała polecenia, a ludzie biegali na jej zawołanie. Bardzo zestresowana Alice podbiegła do nas z wciąż perfekcyjnie wyglądającym blond "bobem".
- Oh, dzięki Bogu jesteście. – wysapała. Łapała powietrze chwytając i ciągnąc nas za ramiona – Jedna modelka zrezygnowała, sukienka jest rozdarta, Victoria jest bardziej szalona niż zwykle, niedługo będziemy potrzebowali jakiegoś lunchu, a Aaron jest w kompletnej rozsypce.

Jace i ja wymieniliśmy się spojrzeniami, gdy byliśmy prowadzeni na backstage. Victoria podążyła za nami i natychmiast zaczęła rzucać poleceniami.

- Jace znajdź nam modelkę. A potem znajdź kogoś, kto naprawi sukienkę. Norah, upewnij się, że Aaron ma wszystko co potrzebuje, a później idź po lunch dla nas. – rozkazała – I Alice, upewnij się, że rozmawiam tylko z ważnymi osobami. Rozumiecie?

Przytaknęliśmy we trójkę i każdy poszedł w innym kierunku. Popatrzałam dookoła w poszukiwaniu Aarona ostatecznie znajdując go w tylnym rogu. Siedział z głową w dłoniach podczas gdy zaniepokojona modelka stała przed nim. Podeszłam do niego i uniosłam jego głowę chwytając za podbródek.

- Aaron, zbierz się w kupę! Powiedz mi co potrzebujesz i to załatwię. To ja podobno jestem ciotą, która nic nie potrafi, nie ty!

Zaśmiał się delikatnie i wyszarpał głowę z mojego uścisku. – To prawda. – dokuczył mi – Ta modelka zraniła sobie kostkę i nie może ubrać szpilek, które ma do stroju. I musi ubrać buty, które będą pasować.

Odwróciłam się i spojrzałam na nią – Kim ty w ogóle jesteś?

- Jestem…

- Nie, stop. – rozkazałam unosząc dłoń jako sygnał. Popatrzała przestraszona. – Nie ważne. Masz przejść po tym wybiegu i masz wyglądać idealnie. To tylko 40 metrów. Piękno boli. Teraz idź!

Rzuciła się do ucieczki. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Aaron patrzał zadowolony. – Następny problem? – uśmiechnęłam się z wyższością.

- Sprawdź czy wszystkie miejsca są prawidłowo zarezerwowane i załatw jeśli będą jakieś kłopoty. Wydaje mi się, że rano ktoś zadzwonił i spierdolił cały porządek.

Przytaknęłam i oddaliłam się. Chwyciłam rozkład miejsc od jakiejś osoby i popijałam kawę stojąc na wybiegu. Patrzałam na białe krzesła sprawdzając czy każde nazwisko na siedzeniu zgadza się z nazwiskiem na planie. Było dobrze dopóki jakiś pracownik nie wcisnął się i ściągnął dwa nazwiska przesuwając je do tyłu.

- Co pan robi?! – zapiszczałam – Były tam, gdzie mają być.

- Przepraszam madame. Ktoś ważniejszy zadzwonił i zażądał miejsc w pierwszym rzędzie, nie mogliśmy odmówić.

- Kto? Kto może być ważniejszy od… - urwałam i popatrzałam w dół na mój rozkład sprawdzając kto został przeniesiony – Kto może być ważniejszy od Tyry Banks, ikony stylu, modelki i prowadzącej program TV. Proszę, oświeć mnie.

- Nie wiem panienko. Tylko wykonuje moją pracę. – odpowiedział mężczyzna. Jęknęłam we frustracji, kiedy się oddalałam. Kierowałam się w stronę Victorii, żeby uzyskać potwierdzenie.

- Victoria, kto zajął miejsce Tyry Banks? – zapytałam. Przemknęła obok mnie pokazując ruchem palca, abym poszła za nią. Krzyczałam na przypadkowych ludzi zanim w końcu poświęciła mi trochę czasu.

- Ktoś znacznie ważniejszy. A teraz załatw lunch. – uśmiechnęła się szyderczo przerzucając jej ciemne włosy przez ramię. Westchnęłam i poszłam do najbliższej restauracji sprzedającej sushi.

Zamówiłam kilka tac różnych rodzajów sushi. Było tego tak wiele, że mogłabym wykarmić armię. Usiadłam na krześle, aby poczekać na zamówienie. Klikałam na telefonie przeglądając Twittera, aż usłyszałam moje nazwisko. Zapłaciłam firmową kartą kredytową i poszłam z powrotem na salę.

Dwie godziny później ludzie zaczęli się schodzić,obracać wśród innych gości, przygryzając przystawki i sącząc szampana, ubrani od stóp do głów w designerskie ciuchy i komentując każdy szczegół. Próbowałam ignorować uczucie stresu w moim brzuchu, kiedy kładłam jedzenie na stole.

 Wszyscy natychmiastowo przybiegli porywając sushi i sos sojowy. 

- Ludzie, jesteście jak zwierzęta! – zaśmiałam się, kiedy zeszłam im z drogi z moim talerzem sushi w dłoni. Znalazłam miejsca na backstage’u, a Jace przyszedł i się do mnie dosiadł.

- Jestem wyczerpany. – narzekał.

- Ja też. Victoria jest dzisiaj wyjątkowo okropna.- skarżyłam się poprawiając jego muchę. – I ktoś wykopał Tyrę Banks z pierwszego rzędu.

- Nie lubię Tyry. Nie pozwoliła Michelle wygrać ostatniego sezonu Top Model więc będę jej to wypominał – wzruszył ramionami.

- Oczywiście, że będziesz. – zachichotałam – Jestem taka podniecona, naprawdę. To nasz pierwszy pokaz, w którym w sumie mieliśmy swój udział. To jest szaleńczo fajne.

- Wdechowo. – zgodził się.

Żartobliwie go szturchnęłam. – Jace, daj sobie spokój. To nic z tych rzeczy!

Jak zwykle, kiedy cytujemy „Wredne Dziewczyny” , nasz ulubiony film, wybuchamy śmiechem. Cała zabawa znika, kiedy przybiega Aaron i mówi, że jedno ze świateł nie jest w odpowiednim miejscu i zostaliśmy znowu wepchnięci do pracy.

Po dwóch jeszcze bardziej wyczerpujących i pełnych Victorii godzinach byliśmy gotowi. Wszystko było na swoim miejscu. Wybieg był gotowy na modelki, które właśnie kończyły swój makijaż za kulisami. Opadłam na siedzenie z tyłu z szampanem w dłoni i Jace’m obok.

- Gotowa? – uśmiechnął się.

Zanim wstałam gotowa, aby bezwstydnie wmieszać się w tłum topowych ikon mody i najbardziej wpływowych ludzi na świecie, ostatni raz sprawdziłam moje włosy i make-up w podręcznym lusterku.  Moje marzenie właśnie się spełnia.

Złapałam się ramienia Jace’a i udaliśmy się w stronę tłumu zatrzymując się, aby porozmawiać z kilkoma mniej znanymi modelkami. Nagle Jace zapiszczał i popchnął mnie.

- Co ty robisz?! – syknęłam, kiedy poprawiałam moją grubą, złotą bransoletkę, która się zakręciła, gdy mnie chwycił.

Wziął mój kieliszek szampana i położył go na stole patrząc na mnie poważnie. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem. – Nie patrz teraz, ale Harry Styles właśnie wszedł do środka z Carą Delevingne trzymającą się jego ramienia. Był ubrany w garnitur od Armaniego, za który mógłbym umrzeć.

 Prawie upadłam w ramiona Jace’a.

wtorek, 13 maja 2014

ROZDZIAŁ 4





Kochani, bardzo was proszę o chociaż króciutki komentarz. Dla was to momencik, a to naprawdę bardzo motywuje. :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Spocone dłonie i poważne wywiady.

Piątek nadszedł za szybko. Leżałam w moim łóżku i patrzałam na goły sufit próbując wymyślić jakąś wymówkę, żeby nie iść na wywiad. Jace wszedł do mojego pokoju tanecznym krokiem o 8 rano uśmiechając się promiennie i wymachując talerzem z jajkami i tostami w jednej ręce oraz kawą w drugiej.

- Dzień dobry, promyczku! – przywitał się. Spojrzałam na niego obojętnie. – Przyniosłem ci pożywne śniadanie! Kiedy będziesz jadła przygotuję ci dzisiejszy strój, a potem musimy iść do pracy.

- Nie mogę. Jestem chora. – powiedziałam nieprzekonywująco.

Odwrócił się od mojej szafy i rzucił mi piorunujące spojrzenie trzymając ręce na biodrach. – Zacznij jeść mała suko. Denerwujesz mnie takim nastawieniem. To tylko godzina. Możesz to zrobić.

 - Nie rozumiesz…

- Nie, po prostu mnie to nie obchodzi. Teraz jedz.

- Nienawidzę cię. – marudziłam siadając i chwytając za talerz. Mrugnął do mnie i odwrócił się z powrotem do szafy.  Wściekle wepchnęłam jajka do ust i popiłam je kawą. Jace uniósł czerwoną spódnicę w czarne paski i biały top. Przytaknęłam radośnie na jego wybór, a następnie położył ubrania na łóżko.

- Teraz prysznic. – rozkazał. Niechętnie się do tego zastosowałam. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Po nałożeniu makijażu błyskawicznie się ubrałam. Wyszłam z pokoju 30 minut później.

Jace czekał niecierpliwie obok drzwi w jego ulubionym garniturze, który ubierał, kiedy chciał na kimś zrobić wrażenie. Trzymał w dłoniach nasze termosy z kawą. Wyszliśmy szybko z mieszkania. Jest 9, to znaczy, że mam 2 godziny na przygotowanie się zanim przyjdzie Styles.

Spieszyłam się ze wszystkim. Sprzątałam moje biuro i przygotowywałam pytania. O 10.45 z obawą stukałam stopami i poprawiałam mój makijaż. Serce biło mi coraz szybciej. Jace wszedł do środka, objął moją twarz i zostawił mokre buziaki na obu policzkach.

- Będziesz wspaniała. I będę przy tobie. – Powiedział uspokajającym głosem. Przytaknęłam i pomachałam rękami pokazując, że zaczynają mi się pocić dłonie. Ostatni raz poprawiłam mojego wysokiego kucyka, kiedy Alice weszła jak burza do mojego biura, a z jej ust wyszły słowa, które bałam się usłyszeć.

- Pan Styles przyszedł na wywiad.

- Wpuść go. – odpowiedziałam. Usłyszałam jak drży mój głos. Jace chwycił moją rękę i posłał mi dodający otuchy uśmiech. Nagle otworzyły się drzwi i zobaczyliśmy Harry’ego Stylesa.

Jego kręcone włosy były zaczesane na jego czoło. Miał ten sam zimny wyraz twarzy co za pierwszym razem, kiedy się spotkaliśmy. Jego garnitur był perfekcyjnie dopasowany i wyprasowany. Miał odcień błękitu, który normalnie odradzałabym każdemu, ale on jakimś sposobem wyglądał w nim silnie i seksownie.

Jace i ja podskoczyliśmy by go przywitać. Wyciągnęłam do niego rękę – Panie Styles, dziękuję, że zgodził się Pan na ten wywiad. – powiedziałam natychmiastowo. Popatrzał na moją wyciągniętą rękę i przeniósł wzrok z powrotem na moje oczy wsuwając ręce do kieszeni. Niezręcznie cofnęłam moją dłoń – Uhm, proszę usiąść. To jest mój wspólnik Jace.

Jace patrzył zachwycony – Panie Styles, wspaniale jest Pana poznać. Wiele słyszałem o Pana niesamowitej pracy. – komplementował go.

- Dziękuję. – odpowiedział szorstko zanim odwrócił się do mnie – Teraz zacznijmy wywiad.

- Oh, uhm. Racja. Oczywiście. – jąkałam się. Podniósł brew, pochylił się na krześle, złożył ręce na kolanach i patrzał na mnie. – Więc, odszedł Pan z collage’u na ostatnim roku, 4 miesiące przed wręczeniem świadectw. Dlaczego podjął Pan taką decyzję? Jak Pan myśli, pomogło to Panu, czy przeszkodziło?

- Bo collage nie wystarcza. Pomogło mi to. – odpowiedział szorstko.

- Um. Dlaczego Pan myśli, że to Panu pomogło?

- Zacząłem mój biznes 4 miesiące szybciej, niż gdybym został. – uśmiechnął się z wyższością.

- Kiedy Pan wiedział, że chce Pan zacząć swój własny biznes?

-Zawsze lubiłem wszystko kontrolować. –powiedział głęboko. Mogłam usłyszeć podtekst w jego głosie. Głośno przełknęłam ślinę, nerwowo pociągając za końcówkę mojego kucyka.

- Chyba jak wszyscy. – wciął się Jace z kpiącym tonem. Posłałam mu wdzięczny wzrok – Jak Pan utrzymuje respekt u Pana starszych współpracowników? Nie jest trudno być stale najmłodszą osobą w pomieszczeniu? – Harry spiorunował spojrzeniem Jace’a, który nawet nie drgnął pod ciężarem jego wzroku. Styles  pochylił się i oparł swoje łokcie o moje biurko.

– Nie mam współpracowników. Mam podwładnych. Pracuję na szacunek. Nie jest ciężkie bycie najmłodszą osobą w pomieszczeniu, kiedy jesteś również najbardziej wpływową osobą w pomieszczeniu.

Zdobyłam się na zabranie głosu po raz kolejny – Wydaje się Pan bardzo pewny swojej pozycji. Nie boi się Pan, że straci Pan to wszystko? Zwłaszcza po uzyskaniu tego w tak młodym wieku. Niedawno robił Pan wiele dużych zakupów.

- Nie stracę tego. Mam pieniądze, więc czemu miałbym nie robić dużych zakupów? Jack zrób mi proszę kawę. Bez mleka i cukru.

Jace wskazał na siebie – Ja?

- A jest tu jakiś inny Jack? – Harry zapytał lodowato.

- Jestem Jace, ale było blisko. – odpowiedział szybko. Spojrzałam na niego kiedy wstawał i już nienawidziłam go za zostawienie mnie. Wzruszył ramionami jakby chciał powiedzieć, że naprawdę nie ma wyboru. Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, kiedy wychodził cicho zamykając za sobą drzwi.

Moje serce szaleńczo waliło w mojej piersi, kiedy podziwiałam profil Pana Stylesa. Jego nos był mały i słodki, a jego linia szczęki mogłaby ciąć szkło. Odwrócił się do mnie. Natychmiast opuściłam mój wzrok na kartkę z pytaniami – Więc… Czy kiedykolwiek myślał Pan, że spoczywa na Panu zbyt duża presja? Wydaje mi się , że to wiele pracy dla jednego człowieka. – Zapytałam, próbując zachować normalną konwersację nie patrząc na niego.

- Daje sobie radę. – odpowiedział. Podniosłam wzrok na jego oczy i zaraz tego pożałowałam. Te cholerne zielone oczy były za jasne dla reszty. Patrzały na mnie chłodno z domieszką czegoś innego, co uniemożliwiało mi nawet podniesienie palca.

Nagle wstał i zaczął iść w stronę drzwi. Obracał kluczem, aż usłyszałam kliknięcie zamka. Próbowałam usiąść prościej, żeby wyglądać, jakbym nie była przerażona. Gdzie jest kurwa Jace?!

Styles zbliżył się do miejsca gdzie twardo siedziałam na moim krześle, a moje oczy śledziły jego każdy ruch. Stał za mną w ciszy. Powstrzymywałam się od obrócenia. Jego ręka przeczesała mój kucyk na bok odsłaniając szyję.

Chłód przebiegł w dół po moim kręgosłupie, kiedy zauważyłam jak nachyla się w moją stronę. Jego włosy łaskotały mnie po tyle szyi i poczułam gorący oddech na moim uchu. – Myślę, że pytaniem jest, czy ty potrafisz sobie poradzić ze stresem. – wyszeptał cicho.

Zamknęłam oczy i chwyciłam mocno notatnik – Mam więcej pytań. – wymamrotałam. Zachichotał głęboko i poczułam jak jego dłonie zakręcają moje włosy między palcami.

- Podobają mi się twoje włosy. – powiedział gardłowo.

- Dziękuję. – odpowiedziałam słabo. Drżenie mojego głosu ukazało mój strach.

- Łatwo się je trzyma. – zauważył delikatnie ciągnąc za nie, jakby chciał to udowodnić. Westchnęłam w skutku jego działania i wstałam szybko z krzesła odwracając głowę w jego kierunku. Uśmiechnął się w zadumie widząc wyraz mojej twarzy.

- Musimy skończyć wywiad. I proszę trzymać ręce przy sobie, Panie Styles. – zażądałam. Podniosłam głowę wyżej próbując wyglądać na wyższą. Nawet w moich 10 centymetrowych szpilkach łatwo nade mną górował.

- My? – zapytał podchodząc bliżej. Mogłam poczuć jego wodę kolońską. – Ja też?

Głośno przełknęłam ślinę – Tak, jestem pewna, że ma Pan wiele rzeczy do zrobienia. Ważniejszych rzeczy.
- Mogę zmienić mój grafik kiedy tylko chcę. Ludzie na mnie poczekają.

Zacisnęłam szczękę, aby powstrzymać mój gniew, kiedy znalazł okazję by zrobić krok w moją stronę i położyć swoje wielkie dłonie na mojej talii. Przejechał jedną ręką w górę na moje ramię, zostawiając chłodne ślady na mojej skórze.

Jedną dłonią kreślił po moich obojczykach, a drugą trzymał mnie mocno i patrzał na mnie intensywnie przez cały ten czas. Nie mogłam się poruszyć. Wiedział o tym, że jestem kompletnie pod jego kontrolą. Jeździł ręką po moim karku trzymając mnie stanowczo przy sobie.

Wtedy zaszczękała klamka do drzwi, a ja wypuściłam powietrze, które cały czas wstrzymywałam. – Jace – westchnęłam z ulgą.

- Minutka, Jack. – wykrzyknął Harry. Uczucie ulgi szybko odeszło, kiedy mocniej przyciągnął moją szyje i pochylił się. W ostatniej sekundzie odwrócił głowę i tylko delikatnie pocałował moje ucho. Moje ciało przeszedł prąd. Wszystko co robił posyłało iskry w moją stronę.

- Nie bój się. – wymamrotał gardłowo. Poczułam jak jego zęby przygryzają moją małżowinę lekko przy tym ją szczypiąc. Jego zimny nos znów mnie dotknął, a jego loki były wszędzie. Wspaniale pachniał. Kokosem. Mimowolny jęk opuścił moje usta, a następnie puścił mnie tak szybko jak złapał.

Zatoczyłam się do tyłu, kiedy otworzył drzwi odsłaniając spanikowanego Jace’a, który wskoczył do pomieszczenia. Wpakował kawę w ręce Harry’ego zanim ruszył w moją stronę. Mogłam zobaczyć troskę w jego oczach, kiedy ponownie zajęłam moje miejsce. Lekko potrząsnęłam głową, ostrzegając go, żeby nic nie mówił.

Styles usiadł ponownie, założył jedną nogę na drugą , patrząc na nas chłodno.

- Myślę, że wywiad dobiegł końca. – poinformował nas. Wstał i wyszedł tak szybko jak przyszedł. Był w moim biurze mniej niż 20 minut.

Ale w 20 minut mieliśmy za sobą kilka zadanych pytań i moja godność została wrzucona w błoto razem z zimną już kawą, którą Harry Styles zostawił na moim biurku nie biorąc ani łyka. Jace odwrócił się do mnie wytrzeszczając jego niebieskie oczy. Wyglądał jakby zobaczył ducha.

- Jego garnitur… - wychrypiał – Jego garnitur był od Yves Saint Laurent.