czwartek, 3 lipca 2014

WSPÓŁPRACA

Mam dla was bardzo wazną informację, a mianowicie to że podjęłam współpracę z @Samanta_PL. Okazało się, że tłumaczymy ten sam ff, a ona cierpi na brak czasu, wiec doszłyśmy do kompromisu, że będziemy razem tłumaczyć go. Myślę, że wszystkim wyjdzie to na dobre, bo rozdziały bedą częściej dodawane i grono czytelników się rozszerzy :)

Więc tu macie linka do naszego szalonego tłumaczenia na ktorym niedługo pojawią się kolejne rozdziały xx  : http://suit-and-tie-fanfiction.blogspot.pl

No to do zobaczenia na tym drugim blogu haha :3

czwartek, 19 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 9



Bardzo proszę o komentarze, chociaż kropeczkę. To dla mnie naprawdę duża motywacja. Widzę, że jest was sporo, a komentarzy nie wiele, więc jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych przy komputerze, żeby przetłumaczyć ten rozdział, to skomentuj to tutaj na dole :)
Druga sprawa jest taka, że wyjeżdżam na mistrzostwa, więc nowy rozdział będzie troszkę później :)
A teraz miłego czytania :*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
Nowoczesny penthouse i zimne rozkazy.

Kiedy już znaleźliśmy się w ogromnej przestrzeni, poprowadził mnie przez ten nowoczesny penthouse. Wszystko było nowe, lśniące i zrobione w kolorach czerni i bieli. Wielkie szklane okno pokazywało panoramę Nowego Jorku.

- Podoba ci się? – uśmiechnął się znając już odpowiedź.

- Uh, to jest pytanie? – zaśmiałam się. – Jest tu naprawdę bardzo ładnie.

- Dziękuję. Więcej wina?

Przytaknęłam z zapałem na myśl o większej ilości alkoholu płynącym w moim organizmie i przez to większej ilości odwagi w przebywaniu koło Harry’ego Stylesa. Otworzył butelkę i nalał nam po kieliszku czerwonej cieczy.

Obserwował mnie kiedy robiłam łyk – Wystarczająco dobre?

- Jest wspaniałe. Ma pan świetny gust co do win. Może powinniśmy zapraszać pana na Środy z Winem. – zażartowałam.

- Chodź. Oprowadzę cię. – rozkazał marszcząc brwi i ignorując mój poprzedni komentarz.

Nieśmiało chwyciłam jego wyciągniętą rękę i zabrałam ze sobą mój kieliszek. Pokazał mi niższe piętro, na którym znajdował się otwarty pokój z bardzo elegancką kuchnią, salonem i pełnym barkiem. Wskazałam ruchem głowy na barek, a Harry przewrócił oczami.

Skręciliśmy za rogiem i poszliśmy w stronę schodów. – Myślałam, że byliśmy już na najwyższym piętrze.
- Nie. Te piętro nie ma windy ze względów bezpieczeństwa. – Wyjaśnił kiedy szliśmy w górę. Każdy pokój, był bardziej imponujący od poprzedniego. Biuro, biblioteka, pokój gościnny i dwie łazienki.

- Mogę zobaczyć pana sypialnię? -  zapytałam kiedy wracaliśmy do schodów zobaczywszy ostatnie pomieszczenie.

-Jesteś już taka chętna do zaciągnięcia mnie do łóżka, Norah. Proszę, kontroluj się. – uśmiechnął się.

- Ja nie… Ja… Po prostu chciałam ją zobaczyć – jąkałam się rumieniąc się.

- To był żart, Norah.

- Oh – Uśmiechnęłam się do niego zmieszana, a jego oczy złagodniały. Odesłał mi delikatny uśmiech. Nasze dłonie były splecione cały czas. Moja spocona z nerwów i jego zimna i gładka.

Zaprowadził mnie do skórzanej sofy i usiadłam koło niego. Pochylił się do przodu, oparł łokcie o kolana i intensywnie mnie obserwował. Popatrzałam na niego próbując zająć czymś moje dłonie, ostatecznie podniosłam do ust kieliszek po czym upiłam trochę czerwonej cieczy.

Tym razem kiedy Harry się uśmiechnął, pokazały się jego dołeczki. Niski chichot wydostał się z jego ust, gdy odrobinę odchylił głowę.

- Czy pan się ze mnie śmieje?  - wydymałam wargi.

- Jesteś bardzo zakłopotana – uśmiechnął się szeroko.

 - Nie jestem.

- Jesteś.

- Nie jestem! – upierałam się.

Skrzywił się – Nie sprzeczaj się ze mną, Norah. To bardzo dziecinne.

- To dlaczego pan się ze mną sprzecza? – rzuciłam. Zmrużył oczy, a ja postanowiłam trzymać się mojego zdania, nawet kiedy się tak na mnie patrzał. „Dziękuję ci, alkoholu” – Dlaczego zmienia się pan z żartobliwego na podłego w ciągu pół sekundy?

- Za to ty zmieniasz się ze słodkiej na irytującą w ciągu pół sekundy. Jesteśmy kwita.

- Sądzi pan że jestem irytująca? – oburzyłam się – Dlaczego ja tu w ogóle jestem? Proszę zabrać mnie do domu.

- Czy właśnie zignorowałaś fakt, że uważam cię za słodką? Zostań.

- Powiedział to pan ostatnim razem, Panie Styles. I znów zaczyna pan być kutasem. – jęknęłam. Wziął ode mnie kieliszek z winem i położył go na czarnym stoliku, obok jego kieliszka. Wzdrygnęłam się kiedy chwycił moją dłoń zwężając oczy w złości.

- Mów mi Harry. I nie próbuję być kutasem, Norah. Chcę żebyś została.

- Nie obchodzi mnie co pan chce. – syknęłam.

Zacisnął szczękę, szybko otaczając jedną ręką moje plecy, wsuwając drugą pod moje uda i posadził mnie na swoich kolanach. Wyrywałam się, ale on chwycił mnie mocno za nadgarstki, czekając aż się uspokoję. 

Dałam za wygraną, westchnęłam i patrzałam na niego.

- Nie bądź niegrzeczna. I wiem, że chcesz zostać. Nie wiem dlaczego się sprzeczamy.

- Sprzeczamy się dlatego, że jest pan podły. I zbyt drażliwy.

- Lubisz kiedy cię dotykam. Masz gęsią skórkę. – wymamrotał głaszcząc mnie po nodze jedną ręką. Jego oczy były skoncentrowane  na moich bladych udach gdzie pewnie była owa gęsia skórka. Cicho przeklęłam moje ciało za ciągłe zdradzanie mnie i przesunęłam się na jego kolanach. Zacisnął usta. – Jest ci niewygodnie?

- Czy możemy przeprowadzić normalniejszą konwersację? – jęknęłam. – Proszę?

W odpowiedzi Styles popatrzał na mnie bez odpowiedzi. Po dłuższej chwili oparł plecy o czarną skórę sofy i przycisnął mnie do jego klatki piersiowej. Jego zapach jak zwykle wydawał się pomagać mu rozluźnić mnie.
- Niczego nie próbuję, Norah. – wymamrotał. Przytuliłam się do jego szyi i przesunęłam na jego kolanach. Jego ogromne dłonie spięły się na moich plecach. – Przestań się ruszać. – rozkazał. Mogłam usłyszeć dezaprobatę w jego głosie.

- Przepraszam… - powiedziałam nieśmiało.

- O czym chcesz pogadać?

- Nie wiem. Co robisz dla zabawy?

- Nie mam czasu na rozrywkę, Norah. Pracuję. – rzucił. Powracamy do Harry’ego-prezesa.

Zacisnęłam usta na jego biznesową odpowiedź. – Mówisz mi, że nigdy się nie bawisz? Poważnie, Harry?
Nastąpiła długa cisza. Bawiłam się guzikami jego szarego garnituru i czekałam na jego odpowiedź. Jego głęboki oddech był jedynym dźwiękiem w pokoju. – To był pierwszy raz jak powiedziałaś do mnie „Harry”.
Żartobliwie uderzyłam go w pierś uśmiechając się do niego. Miał uśmiech na twarzy. Jeden z jego loków opadł na jego twarz, więc sięgnęłam, aby zgarnąć go na poprzednie miejsce. Wzdrygnął się na mój dotyk, więc szybko zabrałam rękę, mamrotając ciche „przepraszam”.

- W porządku. – wyszeptał – Po prostu nie jestem do tego przyzwyczajony.

Delikatnie przytaknął w geście zezwolenia. Wzięłam głęboki oddech i spróbowałam ponownie, zachowując z nim kontakt wzrokowy. Niepewnie przebiegłam palcami przez jego gęste loki. Zacisnął szczękę kiedy zabrałam z powrotem moją dłoń.

- Nie masz pojęcia co ze mną robisz. – powiedział cicho. Jego palce wbiły się w dół moich pleców i nogę, posyłając dreszcze w dół mojego kręgosłupa.

- Ja.. uhm… twoje włosy są bardzo miękkie.

Młody prezes zmarszczył brwi i rozluźnił uścisk na mnie. Przygryzł dolną wargę w zamyśleniu. – Dla rozrywki uprawiam seks. Albo gram w golfa.

- Nie zamierzam uprawiać z tobą seksu. – wymamrotałam, a rumieniec wkradł się na moje policzki. – I jestem beznadziejna w golfie.

Uśmiechnął się do mnie, co było zupełną przeciwnością tego jakiej reakcji się spodziewałam. – Wiem. Nie zaskoczyło mnie to.

Niezręcznie kiwnęłam głową w odpowiedzi. Znów przygryzł wargę i zmarszczył brwi. Kiedy mówił, jego głos był napięty. – Jesteś pierwszą kobietą jaką spotkałem, która nie płacze ani nie pieprzy mnie po pierwszych 10 minutach spotkania.

- Nawet pracowniczki? – zapytałam ostrożnie, pochylając głowę, aby uniknąć jego wzroku.

- Wylądowałyby w kategorii „pieprzenie”. – zaśmiał się zakręcając moje długie włosy na jego palce i lekko pociągając, kierując mój wzrok na niego. – Nadal się mnie boisz?

- Troszkę. – przyznałam.

- Dobrze.  Prawdopodobnie nie powinnaś iść na kolejną randkę ze mną.

- Kto powiedział, że pójdę na nią? – dokuczyłam mu i delikatnie ziewnęłam.

- Nie zamierzam dać ci wyboru. – uśmiechnął się, mrugając do mnie. – Jesteś zmęczona. Chodź, możesz spać na górze.

Wstał umieszczając jedną rękę pod moimi udami, a drugą pod plecami i z łatwością mnie podniósł. Niósł mnie na górę ignorując moje protesty przewracając oczami. Powoli postawił mnie na podłodze przed pokojem gościnnym.

- Wolałabym jechać do domu. – wymamrotałam z obawą.

- Nie. Kierowca zabierze cię do domu rano. Jest późno.

Zacisnęłam usta by powstrzymać się od odgryzienia się mu, wiedząc, że ta kłótnia jest niepotrzebna, a tylko by go wkurzyła. Przechylił głowę do boku, jakby czekał aż dam mu arogancką odpowiedź. Ten moment został przerwany przez dźwięk jego telefonu.

- Styles! – rzucił na przywitanie. Zacisnął swoją szczękę na kogokolwiek kto był po drugiej stronie – Nigdy nie dzwoń do mnie po 20, chyba że jest to nagły wypadek. Mówiłem ci, że jestem zajęty.

Jego głęboki głos był zimny i biznesowy. Nastąpiła kolejna pauza, a jego ręka owinęła się wokół mojej talii przyciskając mnie do jego piersi. – Nie obchodzi mnie to. Zostawiłem specjalne instrukcje na wypadek gdybym nie był osiągalny przez 5 godzin. Jesteś zwolniony.

Kończąc tym rozmowę, wsunął wściekle telefon z powrotem do kieszeni. Obserwowałam go ostrożnie, kiedy pochylił się nade mną i popchnął drzwi, by je otworzyć. Otworzyłam usta, żeby się odezwać, ale otrzymałam przeszywające spojrzenie.

- Nie próbuj. – ostrzegł.

Przytaknęłam i uniosłam kciuk. Zmarszczył brwi na mój żartobliwy gest. – Pożyczę ci koszulkę.

Obrócił się na pięcie, a jego długie nogi poniosły go gdzieś. Weszłam do pokoju gościnnego, osunęłam się na miękkie łóżko i natychmiast ściągnęłam niewygodne obcasy z moich nóg, delikatnie wypuszczając w uldze powietrze i machając palcami u stóp

- Lepiej? – zapytał głęboki głos Harry’ego. W odpowiedzi z moich ust wydobyło się kolejne ziewnięcie.

- Powinnaś mi była powiedzieć, że jest ci niewygodnie, Norah. – zwrócił mi uwagę kiedy kładł jasną koszulkę i bokserki na skraju łóżka. – Powiesz mi następnym razem o tym, prawda?

- Tak. – westchnęłam.

Harry szorstko przytaknął zanim się odwrócił i poszedł w stronę drzwi. Zatrzymał się napinając szerokie ramiona kiedy chwycił za klamkę. Zamarł w bezruchu spierając się ze sobą zanim odwrócił się z powrotem do mnie.

Podszedł do miejsca gdzie siedziałam na skraju łóżka z zimnym wyrazem twarzy. Wstrzymałam oddech kiedy pochylił się obniżając głowę do mojego poziomu. Jego ciepły oddech rozbiegł się po moich policzkach, a ja przymknęłam oczy.

- Zamierzam cię teraz pocałować, Norah.

- Ale…

- To nie było pytanie. – warknął do mojego ucha. Zatrzymałam w gardle powietrze i zamarłam. Jedna z jego dłoni chwyciła mnie w talii, a druga owinęła tył mojej szyi.

Usta Harry’ego były na moich w ciągu sekundy. Siedziałam tam obojętnie kiedy jego usta naciskały na moje wygłodniale, czekając na reakcję. Jęk frustracji wyszedł z jego ust i delikatnie ugryzł moją dolną wargę zanim się oddalił.

-Pocałuj mnie. – rozkazał gardłowym szeptem, patrząc na mnie zimno.

Rozkaz był wszystkim czego potrzebowałam żeby wyjść z szoku. Bez żadnej myśli położyłam moje usta na jego ciągnąc za garnitur Harry’ego, aby go przybliżyć do mnie. Jego dłonie zawinęły się o moje włosy i pociągnęły za nie delikatnie. Muskał zębami przez linie mojej szczęki do szyi aż znalazł mój słaby punkt wywołując u mnie jęk.

Uśmiechnął się przy mojej gorącej skórze szyi. Harry popchnął mnie na łóżko pozwalając jego ciału opaść na moje podtrzymując się rękami. Poczułam jego silne mięśnie pod moimi małymi dłońmi i jęknęłam delikatnie kiedy zaczął ssać skórę nad moim obojczykiem.

Jego łagodność trwała tylko sekundę zanim mnie ugryzł i znowu ssał moją skórę przebiegając jego językiem po jednym punkcie, upewniając się, że zostawił ciemno czerwoną malinkę. W proteście odepchnęłam słabo jego pierś, ale on tylko warknął przy mojej szyi, więc zaprzestałam daremnych prób ściągnięcia go ze mnie.

Jego usta w końcu zatrzymały swój atak i delikatnie pocałował mnie w fioletowe znamię zanim wstał z wdziękiem. Poprawił swoją marynarkę i  znów na mnie popatrzał. Wzdrygnęłam się kiedy zaczesał moje włosy odsłaniając malinkę.

- Wygląda na tobie ładnie. Nie zakrywaj jej. – rozkazał. Jego klatka piersiowa podnosiła się i opadała wraz z jego oddechem. Jego oczy ściemniały kiedy patrzał na mnie nadal leżącą na łóżku z opuchniętymi ustami i rozczochranymi włosami. Przebiegł palcami po swoich zmierzwionych lokach.

- Kierowca zawiezie cię jutro do domu. Możesz wziąć prysznic i się tutaj przebrać. Zaopatrzę cię w jakieś ciuchy. – rzucił.

Bez czekania na odpowiedź, wyszedł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Wzdrygając się na ten głośny dźwięk, położyłam się na łóżku i próbowałam uspokoić bicie mojego serca, które w każdym momencie mogło wyskoczyć z mojej piersi.

Kiedy już złapałam oddech, ściągnęłam sukienkę ubrałam jasny T-shirt, który dla mnie zostawił. Fakt, że pachniała nim, był wystarczający by wywołać w moim brzuchy motylki. Westchnęłam kiedy zdałam sobie sprawę, że jego woda kolońska najprawdopodobniej kosztuje więcej niż całą zawartość mojej szafy.

Byłam też trochę zła za wielką fioletową malinkę na mojej szyi, ale mogłabym mu to podarować za to, że kiedy nie jest cholernie wymagający albo niegrzeczny, jest całkiem czarujący. Nie wspominając o tym, że jest zabójczo atrakcyjny i jest cholernie dobry w całowaniu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A tutaj macie obrazek, jak wygląda mieszkanie Hazzy :3
 

sobota, 14 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 8

Przepraszam, że tak późno, ale przyjaciółka, która mi poprawia rozdziały trochę nawala :/ BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE I O TRZYMANIE ZA MNIE JUTRO KCIUKÓW, BO MAM WYSTĘP DO KTÓREGO CZUJĘ SIĘ KOMPLETNIE NIEPRZYGOTOWANA I TROCHĘ SRAM ZE STRACHU HAHAH

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Niezręczne pytania i ciasna winda.



- Czy pan właśnie zażartował? – w żartach zaparłam dech w piersi. Przewrócił oczami i uniósł menu. Zrobiłam to samo i udawałam, że głęboko się zastanawiam co wybrać, kiedy tak naprawdę zmuszałam się, żeby nie patrzeć na tego pięknego mężczyznę. Kelnerka w końcu przyszła i mogłam odetchnąć spokojnie.

- Na co mają państwo ochotę? – zagruchała mrugając do Harry’ego. Pochyliłam się do przodu i wypuściłam menu z moich rąk.

-  Poproszę stek średnio spieczony. Ona weźmie kurczaka alfredo. Do tego poprosimy chleb. I kolejną butelkę wina. – rzucił. Kelnerka zapisywała zamówienia szybko rzucając się do ucieczki w momencie kiedy spojrzałam na niego – Co? – skrzywił się.

Wzdrygnęłam się i zaczęłam bawić się obrusem unikając jego głęboko zielonych oczu. – Wiesz, że mogłam zamówić coś sama?.

- Tak, wiem. – odpowiedział z uśmieszkiem. Oglądałam jak poprawiał kołnierz jego koszuli. – Opowiedz mi coś o sobie, Norah.

- Uhm, jestem z Karoliny Północnej… Ukończyłam NYU*,  a teraz jestem na stażu w magazynie Vogue. Mam nadzieję, że przyjmą mnie tam do końca tego roku.

- Interesujące. Jesteś dziewicą?

Zakrztusiłam się moim winem, a Harry patrzał na mnie z zimnym wyrazem. – C-co? – wyjąkałam.
Przechylił swoją głowę i przysunął swoje krzesło, więc teraz siedział bliżej mnie. Czułam jak jego kolana naciskają na moje kiedy oparł się o siedzenie. Po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz. – Myślę, że usłyszałaś mnie dobrze za pierwszym razem.

- Nie sądzę, żeby to była pana sprawa, panie Styles. – odpowiedziałam nerwowo. Uśmiechnął się z wyższością i złapał dwoma palcami za mój podbródek podnosząc moją głowę kiedy się do mnie zbliżał, chociaż siedzieliśmy. Głośno przełknęłam ślinę.

- Odpowiedz mi. – rozkazał szeptem.

- Nie.

Styles popatrzał rozbawiony i wziął palce z mojej szczęki – Zamierzam znaleźć odpowiedź na moje pytanie i nie bądź nieposłuszna, Norah. – powiedział. Uśmiechnął się do mnie – Więcej wina?

Bezradnie przytaknęłam kiedy nalał mi kolejny kieliszek napoju, który szybko zaczęłam pić. Potrzebuję jakieś siedem butelek jeśli mam przeżyć tę randkę bez zrobienia kałuży łez na podłodze.

- Smakuje ci? – zapytał wskazując na wino.

- Tak. – odpowiedziałam biorąc kolejny łyk. – Jest naprawdę dobre. Lepsze niż każde wino, które kiedykolwiek piłam. A pije dużo wina, bo ja i Jace zawsze mamy „Środy z Winem” i oglądamy filmy. Ale zawsze kupuję tanie butelki, bo nie zarabiam za wiele. Więc to jest dobre. Naprawdę dobre.

- Mówisz bardzo chaotycznie. Jesteś zestresowana, Norah?

Wzruszyłam ramionami pochylając głowę aby spojrzeć na biały obrus. – Pana humor zmienia się naprawdę szybko i nie wiem czego mam się spodziewać. – Odpowiedziałam szczerze, bawiąc się nóżką kieliszka.

- Uważam, że jesteś słodka, kiedy się stresujesz.

- Czy właśnie słowo „słodka” wyszło z pana ust? – zachichotałam. Zacisnął szczękę. Próbowałam szybko spoważnieć, a mały uśmieszek wślizgnął się w kącik jego ust, ale szybko go ukrył i zmarszczył brwi.

- Mogę mówić co chcę. – upierał się. Mogłam przysiąc, że za jego wzrokiem kryła się iskierka rozbawienia.
- Wiem – uśmiechnęłam się – Po prostu pan… i słowo „słodka”… naprawdę nie pasujecie do siebie, wie pan?

Pokręcił powoli głową, wszystkie ślady rozbawienia zniknęły. – Nie, nie wiem, Norah. Jak długo mam czekać na jedzenie? Gdzie jest kelnerka? – wysyczał.

Jego oczy skanowały całą restaurację dopóki nie znalazły jej przy innym stoliku. Patrzył na jej plecy a ona obróciła głowę, jakby czuła jego palące spojrzenie na sobie. Kiedy popatrzała na niego, Styles przywołał są ruchem jego długich palców. Ta biedna dziewczyna wyglądała na poddenerwowaną, kiedy zaczesywała włosy za uszy – Jak mogę panu pomóc, panie Styles?

- Za długo czekamy na jedzenie. – wrzał z gniewu. Kelnerka przytaknęła bezradnie i wymamrotała coś nieskładnie kiedy popędziła do kuchni.

- Przestraszył pan ją. – zbeształam go. Popatrzał na mnie jakby dopiero zauważył, że nadal tu jestem i podsunął krzesło jeszcze bliżej. Poczułam jak jego ręka delikatnie ściska moje kolano. Bezradnie zadrżałam.
- Ciebie też przerażam, a nadal jesteś ze mną na kolacji. – cicho spostrzegł. Nie próbowałam ściągnąć jego ręki. W sumie dodało mi to otuchy. Jestem z nim bezpieczna, nawet jeśli jest  taki przerażający. Nie boję się tego co może mi zrobić.

 - Tak naprawdę nie mam wyboru. – westchnęłam. Styles przechylił głowę do boku i obdarzył mnie małym uśmiechem, beznamiętny wyraz twarzy zniknął na chwilę.

- Nie poszłaś kiedy miałaś wybór. Dlaczego?

- Poprosił mnie pan o to żebym została. – szczerze odpowiedziałam – I to było całkiem miłe, przez jakąś minutę. I jest pan naprawdę seksowny więc… - zamknęłam usta ręką i poczułam jak się rumienię. Styles zaśmiał się głęboko i zdjął dłoń z mojego kolana. Zanim mógł odpowiedzieć, dwa parujące talerze zostały postawione przed nami przez kelnerkę.

- Przepraszam za zwłokę, panie Styles. – powiedziała nerwowo. Obdarzył ją udawanym uśmiechem i znów szybko od nas poszła.

Moje jedzenie wyglądało wspaniale. Od razu zaczęłam w nim grzebać okręcając makaron wokół widelca biorąc ogromny kęs. Kremowy sos był przepyszny, a kurczak idealnie wysmażony.  To było boskie. Nuciłam sobie zadowolona sięgając po wino.

Kiedy spojrzałam w górę, Harry obserwował mnie intensywnym spojrzeniem . Jego stek nie był nawet dotknięty. Szybko przełknęłam to co miałam w ustach. – Zamierzasz coś zjeść?

- Smakuje ci? – zapytał skromnie. Przytaknęłam  - Jesteś pewna? Jeśli nie jest wystarczająco dobre, mogę to odesłać.

- Panie Styles, to jest naprawdę świetne. – odpowiedziałam.

- Norah. – rzucił. Wzdrygnęłam się na jego nagły, ostry ton – Jeśli nie jest wystarczająco dobre, odeślę to. Nie okłamuj mnie. Jest perfekcyjne?

- Jest cudowne, przysięgam. – upierałam się – Jest bardzo, bardzo dobre.

Westchnął z ulgą i lekko przytaknął i odwrócił swoją uwagę do jego steka. Obserwowałam jak skrupulatnie kroi każdy kawałek na małe kwadracik. Powoli uniósł jeden z kawałków do ust i przeżuwał w zamyśleniu.
- A twoje jest dobre? – zapytałam nerwowo, bawiąc się moim widelcem.

- Musi być. – krótko odpowiedział. Reszta posiłku przebiegła w ciszy, a okazjonalne drapania po talerzach wypełniały czas. Trzymał jego kolana przyciśnięte do moich przez cały czas. Dziewczyna z obsługi wróciła z nerwowym wyrazem twarzy.

- Zostawili państwo trochę miejsca na deser? – uśmiechnęła się próbując wyglądać naturalnie, ale nie udawało jej się to. Posłałam jej przepraszający wzrok.

- Nie. Proszę o rachunek. – rozkazał Harry. Wręczyła my czarny folder, który zaraz otworzył.

- Mogę zapłacić za siebie. – narzekałam.

- Nie, nie możesz. – odpowiedział. Wstał szybko i położył na stół cztery 50 dolarowe banknoty – Chodź.

Bez zastanowienia chwyciłam jego rękę, którą do mnie wyciągnął. Ścisnął mocno moją dłoń i prowadził mnie przez restaurację. Szedł pewnie jakby czuł na sobie wzrok każdej osoby, która nas obserwowała.

Mężczyźni patrzeli na niego przez to uczucie władzy, która od niego promieniowała. Kobiety (i inni mężczyźni) patrzeli na niego zwracając uwagę na jego długie nogi, szary garnitur i to, że tak obrzydliwie dobrze wygląda. Przyciągnął mnie bliżej swojego boku, a ja niechętnie mu na to pozwoliłam. Owinął ręką moją talię próbując dodać mi otuchy.

Światła auta znów zabłysły kiedy go otworzył i pomógł mi wejść do środka otwierając dla mnie drzwi. Tym razem jechał bardziej ostrożnie. Delikatna, klasyczna muzyka płynęła z głośników. Stukał palcami o kierownicę.

Obróciłam się, żeby spojrzeć i podziwiać jego profil. Przejechał językiem po dolnej wardze po czym przygryzł ją w skupieniu. Zmarszczył nos i sięgnął by się po nim podrapać zanim przebiegł ręką przeczesując włosy. W tym momencie młody prezes wielkiej korporacji wyglądał jak normalna osoba.

Byłam tak zajęta obserwowaniem go, że nie zwracałam uwagi na to gdzie jesteśmy. Wyjrzałam przez okno – Gdzie jedziemy?

- Do mnie. – odpowiedział monotonnym głosem.

Skrzyżowałam ramiona w geście buntu – Nie, nie jedziemy tam. Niech pan zabierze mnie do mnie, panie Styles. Nie będę z panem spała. Byliśmy gdziekolwiek razem tylko raz.

Popatrzał na mnie rozbawiony kiedy skręcał do jasno oświetlonej ulicy. – Mam parę uwago co do twojej wypowiedzi, Norah. Na początek, mów mi Harry. Po drugi, kto powiedział o seksie? Po trzecie obiecuję, że wyjdziemy razem jeszcze kilka razy. I potem będziemy się pieprzyć.

Popatrzałam na niego z miejsca pasażera kiedy wjeżdżał do garażu i postanowiłam nie odpowiadać. Mężczyzna w czarnym garniturze podbiegł do naszego auta i otworzył drzwi dla Harry’ego, który wręczył mu kluczyki i kilka banknotów. Podszedł do mojej strony i pomógł mi wyjść podczas gdy parkingowy wsiadał do R8.

- Nie patrz się kurwa na nią. – nagle wysyczał Harry kładąc ręce na dach samochodu i pochylając głowę. Jego ramiona się napięły i mogłam zobaczyć jak jego kostki bieleją. Parkingowy zrobił się blady jak duch i przytaknął bezradnie.

Położyłam moją dłoń na ramieniu Stylesa cicho broniąc mężczyzny. Wyprostował się i wręczył mu parę banknotów więcej. Zatrzasnął mocno drzwi, mówiąc ciche „dzięki”. Wytrzeszczyłam na niego oczy.

-Co? – rzucił – Nie chciałem, żeby się tak na ciebie gapił.

Prowadził mnie w stronę windy, a ja natychmiast się zatrzymałam. Miałam być w ciasnej przestrzeni sama z Harry’m. W ciasnej przestrzeni. Z Harry’m. Nie wspominając już o tym, że będę tam zamknięta. I byłabym tam z Harry’m Stylesem. Młodym prezesem. Bogiem seksu.

Zajrzał przez ramię z jękiem i niecierpliwie chwycił moją dłoń. Westchnęłam i poszłam za nim, wiedząc, że nie mam wyboru. Nacisnął na ostatnie piętro – Dlaczego idziemy do ciebie? – zapytałam nerwowo. W tej ciasnocie, zapach jego szamponu i cudownej wody kolońskiej otaczały mnie.

- Żeby kontynuować dobrą zabawę, Norah.

- Kto powiedział, że się dobrze bawiłam? – rzuciłam. Zacisnął szczękę. Od razu wiedział, że nie powinnam była tego mówić. Podszedł bliżej mnie, przycisnął moje ciało do ściany windy i patrzał na mnie w dół.

W jego oczy ściemniały kiedy sięgnął ponad moje ramiona i umieścił ręce na ścianie za mną. Kiedy mówił jego głos był głęboki i chrapliwy. – Te wszystkie rzeczy, które bym z tobą zrobił w tej windzie gdyby nie kamery.

Szukałam w jego oczach cienia emocji – Czy to groźba?

Pochylił się i poczułam jego usta na mojej linii szczęki, a jego loki łaskotały mnie po policzkach. Oparłam tył głowy o ścianę i zamknęłam oczy próbując uspokoić moje tętno. Nagle uszczypnął mnie surowo w szyję. Złapałam powietrze i szeroko otworzyłam oczy w zaskoczeniu. Podniósł głowę na poziom moich oczu i patrzał na mnie.

- Nie, Norah – powiedział delikatnie – To obietnica.

I nawet jeśli jego głos był mroczny, wiem, że nie miał na myśli skrzywdzenia mnie. Wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Oparł swoje czoło o moje. Wziął głęboki wdech i oderwał ode mnie głowę, ale nadal trzymał nasze ciała złączone, a jego oczy badały moje.

Winda się zatrzymała i drzwi się otworzyły. Ciało Harry’ego przyparte do mojego było jedynym powodem, dlaczego jeszcze stałam. Przymknął oczy i zrobił krok w tył owijając ramię wokół mojej talii.

- To jest powód dla którego mnie rozwścieczasz. – powiedział spokojnie delikatnie naciskając na moje plecy aby nakierować mnie na jasno oświetlony apartament – Chodź.

 

Libster Blog Awards

Nominację do Libster Blog Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym), oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował...

Dostałam nominację od Heleny Winkler i Agnieszki Greta za co bardzo dziękuję :*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Pytania od Heleny: 

1.Jak masz na imię?

2. Co byś zrobiła gdyby okazało się, wygrałaś bilet na koncert 1D?
3.Jaki masz znak zodiaku?
4.Ulubiona aktorka?
5.Do jakich fandomów należysz?
6. Ulubiona piosenka?
7.Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
8.Gdzie chciałabyś zamieszkać?
9.Masz rodzeństwo?
10. Ile masz lat?
11. Skąd pomysł na bloga?



Odpowiedzi: 

1. Nel (nienawidzę go ble) 

2. Jezu nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić haha umarłabym ze szczęścia zanim bym na niego pojechała. Już teraz nie mogę uwierzyć, że jadę do Dusseldorfu i zobaczę 1D, a co dopiero jakbym wygrała te bilety :O

3. Ryby :3

4. Myślę, że Jennifer Lawrence

5. Jestem Directioner, Vampette, Sheerio, Harmonizer i Neon

6.  W tym momencie ty chyba Sweater Weather - The Neighbourhood

7. Angielski :)

8. Gdzieś na Wyspach Brytyjskich, nie koniecznie musi być to Londyn 

9. Tak, dwie cudowne starsze siostry :D

10. 15 :D

11. Na wattpadzie natknęłam się na to opowiadanie i stwierdziłam ze fajnie by było je tłumaczyć :)



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Pytania od Agnieszki:


1.Jak masz na imię?

2. Ile masz lat?

3. Gdzie chciałabyś zamieszkać w przyszłości?
 

4. Do jakich fandomów należysz?

5. Masz rodzeństwo?

6. Ulubiona piosenka?
 
7. Ulubiony aktor?
 
8. Ulubiona książka/film?


9.Co byś zrobiła gdybyś spotkała One Direction?
 
10. Jaki jest twój znienawidzony przedmiot w szkole?
 
 
11. Skąd pomysł na bloga?
 


 Odpowiedzi:

1. Nel

2. 15 :)

3. Wyspy Brytyjskie 

4. Jestem Directioner, Vampette, Sheerio i Harmonizer

5.  Tak, dwie starsze siostry :D

6. Sweater Weather - The Neighbourhood

7.  Theo James *o*

8. Jest ich wiele,bo dużo czytam i w tym momencie uraczyłam trzecią cześć Delirium i jest cudowna 

9. Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić haha TU MACZ EMOŁSZIONS XD

10.  Niemiecki ugh -.-

11.  Na wattpadzie natknęłam się na to opowiadanie i stwierdziłam ze fajnie by było je tłumaczyć :)


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nominuję:










I pytania dla was :) :

1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Ulubiony film?
4. Ulubiony kolor?
5. Do jakich fandomów należysz? 
6. Ulubiony dzień tygodnia?
7. Ulubiona piosenka?
8. Masz jakieś hobby?
9. Masz jakieś zwierzątka :3 ?
10. Ulubiony sport?
11.  Masz rodzeństwo?

wtorek, 3 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 7



 Pierwsza sprawa jest taka, że bardzo proszę o komentarze :C
Druga to, że chcę od was pożebrać o parę głosów na mój zespół taneczny, to momencik, a dostaniemy od miasta pieniądze na rozwój :) Głosować możecie o tutaj ---> *klik*
Dziękuję za uwagę i życzę miłego czytania :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Niezrównane prędkości i niegrzeczne gesty.



- Zachowujesz się jak dziecko! – Jace skrzeczał przez drzwi.

Skrzywiłam się, kiedy oparłam się o wannę wsuwając kolana pod moja brodę – Nie obchodzi mnie to! – odkrzyknęłam – Nie zmusisz mnie żebym tam szła!

- Dlaczego z nim nie pójdziesz?! Śliniłaś się nad nim przez 2 tygodnie.

- On jest straszny. – jęknęłam chowając twarz między kolanami. – I jest złośliwy przez połowę czasu.
Jace wydał pomruk – Otworzysz chociaż drzwi?

Westchnęłam i przeczołgałam się przez naszą małą łazienkę i przekręciłam zamek. Chłopak natychmiast wszedł do środka i usiadł na chłodnej posadzce naprzeciw mnie z uśmieszkiem, który krył się w kącikach jego cienkich ust.

- Idziesz.

- Nie, nie idę.

- Ależ tak.

- Nie.

- Tak. Będę gotował ci kolacje przez cały następny tydzień, malował ci paznokcie u stóp, płacił za jedzenie przez ten tydzień i pozwolę ci wybrać film do wina w środę. – próbował. Rzuciłam mu piorunujące spojrzenie. – I będę totalnie wkurzony jeśli nie pójdziesz, bo wiem, że mu się podobasz, a on jest gorący i bogaty, więc dlaczego miałabyś nie spróbować?

- Dlaczego tak bardzo chcesz, żebym tam poszła? – zapytałam.

- Chcę znać soczyste szczegóły. I nie miałbym nic przeciwko widzeniu go w połowie nagiego rankami.
- Nie zamierzam z nim spać, Jace! – zapiszczałam rzucając najbliższą rzecz, do której mogłam sięgnąć… szkoda że to był tampon.

- O mój Boże ew ew ew! – krzyknął skacząc i wybiegając z łazienki. Zwijałam się ze śmiechu patrząc na jego jakże wrażliwą reakcję. Kiedy kilka minut później wychylił głowę zza rogu, nadal się śmiałam. – Jest bezpiecznie?

- Jace, to tylko tampon. Nawet nie używany. – zachichotałam.

-Nadal jest to obrzydliwe. Idziesz na tą randkę i koniec. O Boże, jest prawie szósta. Masz tylko godzinę na przygotowanie się , Norah.– sapał chodząc tam i z powrotem dramatycznym krokiem. Patrzeliśmy na siebie, zamknięci w martwym punkcie.

- Pieprzyć to. – jęknęłam wstając. Jace zapiszczał z podekscytowania, złapał moją rękę wyrzucając mnie z łazienki do sypialni, aby wybrać mój strój. Nie chcę iść z Harry’m prawie tak bardzo jak chcę. To nie ma sensu.

Jest wprawiony w wybieranie mi ubrań, więc wiedziałam, że całość będzie perfekcyjna, zanim nawet to ubrałam. Zrobiłam szybki makijaż, wyprostowałam włosy i ubrałam kremową sukienkę. Kiedy sprawdziłam godzinę była 18.56.

- Kurwa, kurwa, kurwa. – zapiszczałam biegnąc przez krótki korytarz do kuchni i próbowałam ubrać moje szpilki jednocześnie. Poczłapałam do kuchni i poddałam się siadając na ziemi, oparłam się o szafkę i w końcu je włożyłam. – Jace jest 18.56 i nie ma mowy, żeby Styles się spóźnił. W sumie, prawdopodobnie będzie wcześniej, bo jest pierdolonym perfekcjonistą. Możesz tu przyjść i sprawdzić czy nie mam szminki na zębach?

Wstałam jęcząc, przegrzebując moją torbę w poszukiwaniach małego lusterka. I nagle uderzył mnie zapach szamponu kokosowego i cudownej wody kolońskiej. Powoli uniosłam mój wzrok, modląc się po cichu, że tylko sobie to wyobraziłam.

Harry Styles opierał się o drugi brzeg blatu z założonymi rękami i rozbawionym uśmieszkiem na twarzy. Jace wyglądał jakby miał dostać drgawek stojąc obok niego.

- Język, Norah. Ale masz rację, jestem wcześniej. – wyśmiał mnie. Jego głęboki głos niósł się przez małą kuchnie i spowodował dreszcze u dołu moich pleców. – Ale nadal nie jestem pewny czy „pierdolony perfekcjonista” jest komplementem. Może mnie oświecisz?

Skierowałam mój wzrok na Jace’a. Zwęziłam oczy, kiedy poczułam jak w wyniku zakłopotania czerwienią się moje policzki. – Zdrajca. – syknęłam.
 
Wpadł w atak śmiechu, który był jeszcze głośniejszy kiedy go spiorunowałam spojrzeniem. Harry posłał mi kolejny uśmiech zanim odwrócił się do Jace’a.

- Dziękuję za wpuszczenie mnie, Jace. Chodź, Norah.

- Oh, oczywiście, że jestem zaszczycona towarzyszeniem panu. Dzięki, że pan pyta. – rzuciłam sarkazmem, kiedy wychodziłam za nim z mojego mieszkania. Zacisnął szczękę i umieścił dłoń w dole moich pleców, prowadząc mnie na parking.

Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Nawet jeśli pomiędzy nami był materiał mojej sukienki, jego palce nadal wydawały się lodowate. Wyciągnął jego kluczyki, przycisnął guzik i światła czarnego Audi R8 rozbłysły się.

- Fajne auto. – zagwizdałam. W sumie, powinnam się tego spodziewać. Odpowiedział mi szorstkim skinieniem, aby pokazać, że mnie usłyszał, ale poza tym ignorował mnie. Styles otworzył mi drzwi i pomógł wejść, zanim żwawo poszedł na jego stronę.

Obserwowałam jego krok z przodu auta. Robił długie, pewne kroki i ciągle nosił wysoko głowę. Miał ubrany szary garnitur i niebieską koszulę. Po raz kolejny jego włosy były zaczesane do tyłu.

Uruchomił auto i wystartował bez żadnego słowa. Styles jechał na pograniczu niebezpiecznej prędkości. Nerwowo splotłam palce, kiedy przejechaliśmy na czerwonym świetle – Mógłbyś zwolnić? – zapytałam ostrożnie. Poczułam jego wzrok na sobie.

- Nie. – wzruszył ramionami.

- Przerażasz mnie. – zapiszczałam kiedy przemknęliśmy przez kolejne czerwone światło.

- Nie, Norah. – odpowiedział tym razem bardziej gniewnie – To jest samochód, który został stworzony do szybkiej jazdy. Więc będę jechał jak będę chciał. Teraz bądź cicho.

Westchnęłam krzyżując ramiona – Dlaczego nawet pan mnie nie zapytał, czy chcę gdziekolwiek z panem wyjść. To oczywiste, że pan mnie nie lubi, Panie Styles.

- Harry. – poprawił mnie z niezadowoloną miną. Popatrzał na mnie bokiem kiedy ku mojej uldze, zatrzymał się na czerwonym świetle – Nie lubię cię. Doprowadzasz mnie do wściekłości.

- Nie odpowiedział pan na moje pytanie. -  mruknęłam opierając moją głowę o okno. Zaśmiał się lekko gdy niecierpliwie stukał palcami o kierownicę. Przez resztę podróży milczeliśmy. W końcu zatrzymaliśmy się przed ekskluzywną restauracją z sushi.

Próbowałam otworzyć moje drzwi, ale zdałam sobie sprawę, że są zablokowane. Harry wyszedł z auta i przeszedł na moją stronę po raz kolejny otwierając dla mnie drzwi. – Dzięki. – wymamrotałam. Położył swoją dłoń na moich plecach, kiedy szliśmy obok siebie w stronę restauracji.

Podszedł do recepcji wsuwając dłonie do kieszeni. – Stolik dla dwojga.

Recepcjonista uśmiechnęła się do niego. Mogłam zobaczyć uwielbienie w jej oczach. Zakaszlałam niezręcznie. Zwęziła oczy kiedy na mnie spojrzała i odpowiedziała mu. – Przepraszam pana. Wszystkie stoliki są teraz zajęte.

Zachichotał. Wyciągnął ręce z kieszeni kładąc je na krawędzi blatu i pochylił się. Posłał jej czarujący uśmiech i przechylił głowę – Przepraszam, skarbie. – powiedział do niej słodkim głosem. Widziałam jak ta ładna blondynka praktycznie rozpływa się na jego czuły zwrot. Przewróciłam oczami – Tu musiała zajść jakaś pomyłka. Nazywam się Harry Styles.

Jej oczy się rozszerzyły. Momentalnie wstała z krzesła i zaczęła grzebać w papierach na jej biurku. – Oh, oczywiście, panie Styles. Ja- ja- przepraszam. Po prostu spodziewałam się kogoś…

- Starszego? Mniej przystojnego? – przedrzeźniał ją. Gwałtownie się zarumieniła i przytaknęła.

- Uh, tak. Proszę za mną.

Harry obdarzył mnie wyniosłym uśmiechem i chwycił moją rękę ciągnąc mnie za sobą. Wciągnęłam powietrze w odpowiedzi na ten gwałtowny ruch, ale on nawet tego nie zauważył. Jego długie palce trzymały ciasno moje. Mogłam poczuć chłód jego pierścionków na moich spoconych dłoniach. Puścił mnie dopiero kiedy doszliśmy do odosobnionego stolika na tyłach lokalu i odsunął dla mnie krzesło.

Usiadł naprzeciw mnie i ściągnął usta zanim pochylił się, aby oprzeć się na łokciach. – Czy mówiłem ci już jak pięknie dziś wyglądasz?

Nerwowo bawiłam się moimi turkusowymi kolczykami unikając jego wzroku. – Dziękuję.

- Popatrz na mnie. – zażądał. Podniosłam wzrok, aby popatrzeć w jego oczy. Błyszczały, ale miały iskrę wściekłości. Jego źrenice się rozszerzyły. – Jak ci minął dzień w pracy?

- Uh… em… dobrze. – jąkałam się zaskoczona jego nagłym zainteresowaniem. Przyszła kelnerka i nalała nam po kieliszku wina. Prawie upuściła butelkę, kiedy popatrzała na Harry’ego. Skrzywiłam się.

- Robisz tą minę, kiedy jesteś zazdrosna. – powiedział napierając jego ustami na kieliszek i wziął mały łyk.

- Nie jestem zazdrosna.

- Tak, jesteś.

- Jest pan taki…

-Lepiej żebyś nie dokończyła tego zdania, Norah. – przerwał mi spokojnie. Zmrużyłam oczy.
- Nawet nie wie pan co chciałam powiedzieć.

Podniósł brew i zacisnął usta. – Wiem, że to nie byłoby uprzejme. Nie bądź niegrzeczna.

- Jestem niegrzeczna? – syknęłam pochylając się nad stołem. – To pan po prostu wrzeszczy na mnie i próbuje mnie przelecieć za każdym razem kiedy jestem z panem. Nawet nie wiem dlaczego tu przyszłam. – powiedziałam wstając trochę za szybko. Odsunęłam moje krzesło  - Wychodzę. Dziękuję za wino, panie Styles.

Oddaliłam się przerzucając moją bordową torebkę od Marca Jacobs. Moje szpilki stukały o podłogę. Recepcjonistka popatrzała na mnie zszokowana jakby chciała powiedzieć „ Jak ktoś może zostawić tego pięknego mężczyznę samego przy stoliku”. Zgasiłam ją fałszywym uśmiechem przyklejonym do mojej twarzy.

Zadrżałam kiedy wyszłam na zewnątrz. Stukałam na telefonie, żeby zadzwonić po Jace’a. Zanim nacisnęłam zieloną słuchawkę, zabrano mi telefon. – Hej! – zaprotestowałam odwracając się. Harry wepchnął go do tylnej kieszeni jego spodni i poprawił kołnierz koszuli.

- Nie wychodzisz. – syknął zaciskając szczękę i ciągnąc za końcówki jego włosów, kiedy je przeczesywał ręką.

Skrzyżowałam ramiona na przekór – Mogę robić co chcę.

Uśmiechnął się i przysunął się do mnie – Nie chcesz wyjść.

Przesunęłam się do tyłu, a on zrobił kolejny krok do przodu równocześnie owijając moją talię jego wielkimi dłońmi i przyciągnął mnie bliżej siebie, zostawiając tylko centymetr wolnej przestrzeni między nami. Nawet nie próbowałam z nim walczyć, wiedząc, że to jest zupełnie bez sensu.

- Tak, chcę. – jęknęła. Mogłam usłyszeć niepewność w moim głosie. Jego loki pachnące kokosem rozwiał wiatr kiedy patrzał w dół na mnie.

- Norah, wróć do środka. – wyszeptał. Przysunął się i przyciągnął mnie jeszcze bardziej, więc nasze ciała się stykały. Spięłam się, a on uniósł jedną rękę do mojego policzka kojąco pocierając go swoim kciukiem. 
 
Mimowolnie zareagowałam na jego dotyk co wywołało uśmiech na twarzy Harry’ego. – Proszę?
Westchnęłam i odepchnęłam się od jego ciepłego objęcia, opierając się pragnieniu położenia moich spierzchniętych ust na jego całkowicie czerwonych. Miałam przeczucie, że gdybym go pocałowała, smakowałby truskawkami.

- Pierwszy raz powiedział pan „proszę”. – mruknęłam i przemknęłam obok niego z powrotem do restauracji.
To był też pierwszy raz, kiedy nie widziałam ani cienia niechęci w jego zielonych oczach, kiedy mówił. To był drugi raz kiedy widziałam słodkie dołeczki w policzkach, kiedy się uśmiechał, ale pierwszy raz byłam powodem tego uśmiechu. Na tą myśl poczułam motylki w brzuchu. To był tysięczny raz, kiedy on był ich powodem.

Usiadłam z powrotem na krzesło, a Harry spokojnie usiadł naprzeciwko mnie z jak zwykle pustym wyrazem twarzy. – Wiesz, widziałem twoje zachowanie wobec recepcjonistki kiedy wychodziłaś. To było niegrzeczne.
I tym razem zamiast wściekać się, zachichotałam delikatnie, bo Harry Styles, zadzierający nosa milioner, surowy prezes wielkiej korporacji, po prostu zażartował.