Bardzo proszę o komentarze, chociaż kropeczkę. To dla mnie naprawdę duża motywacja. Widzę, że jest was sporo, a komentarzy nie wiele, więc jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych przy komputerze, żeby przetłumaczyć ten rozdział, to skomentuj to tutaj na dole :)
Druga sprawa jest taka, że wyjeżdżam na mistrzostwa, więc nowy rozdział będzie troszkę później :)
A teraz miłego czytania :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nowoczesny penthouse i zimne rozkazy.
Kiedy już znaleźliśmy się w ogromnej przestrzeni,
poprowadził mnie przez ten nowoczesny penthouse. Wszystko było nowe, lśniące i
zrobione w kolorach czerni i bieli. Wielkie szklane okno pokazywało panoramę
Nowego Jorku.
- Podoba ci się? – uśmiechnął się znając już odpowiedź.
- Uh, to jest pytanie? – zaśmiałam się. – Jest tu naprawdę
bardzo ładnie.
- Dziękuję. Więcej wina?
Przytaknęłam z zapałem na myśl o większej ilości alkoholu
płynącym w moim organizmie i przez to większej ilości odwagi w przebywaniu koło
Harry’ego Stylesa. Otworzył butelkę i nalał nam po kieliszku czerwonej cieczy.
Obserwował mnie kiedy robiłam łyk – Wystarczająco dobre?
- Jest wspaniałe. Ma pan świetny gust co do win. Może
powinniśmy zapraszać pana na Środy z Winem. – zażartowałam.
- Chodź. Oprowadzę cię. – rozkazał marszcząc brwi i
ignorując mój poprzedni komentarz.
Nieśmiało chwyciłam jego wyciągniętą rękę i zabrałam ze sobą
mój kieliszek. Pokazał mi niższe piętro, na którym znajdował się otwarty pokój z
bardzo elegancką kuchnią, salonem i pełnym barkiem. Wskazałam ruchem głowy na
barek, a Harry przewrócił oczami.
Skręciliśmy za rogiem i poszliśmy w stronę schodów. –
Myślałam, że byliśmy już na najwyższym piętrze.
- Nie. Te piętro nie ma windy ze względów bezpieczeństwa. –
Wyjaśnił kiedy szliśmy w górę. Każdy pokój, był bardziej imponujący od
poprzedniego. Biuro, biblioteka, pokój gościnny i dwie łazienki.
- Mogę zobaczyć pana sypialnię? - zapytałam kiedy wracaliśmy do schodów
zobaczywszy ostatnie pomieszczenie.
-Jesteś już taka chętna do zaciągnięcia mnie do łóżka,
Norah. Proszę, kontroluj się. – uśmiechnął się.
- Ja nie… Ja… Po prostu chciałam ją zobaczyć – jąkałam się
rumieniąc się.
- To był żart, Norah.
- Oh – Uśmiechnęłam się do niego zmieszana, a jego oczy
złagodniały. Odesłał mi delikatny uśmiech. Nasze dłonie były splecione cały
czas. Moja spocona z nerwów i jego zimna i gładka.
Zaprowadził mnie do skórzanej sofy i usiadłam koło niego.
Pochylił się do przodu, oparł łokcie o kolana i intensywnie mnie obserwował.
Popatrzałam na niego próbując zająć czymś moje dłonie, ostatecznie podniosłam
do ust kieliszek po czym upiłam trochę czerwonej cieczy.
Tym razem kiedy Harry się uśmiechnął, pokazały się jego
dołeczki. Niski chichot wydostał się z jego ust, gdy odrobinę odchylił głowę.
- Czy pan się ze mnie śmieje? - wydymałam wargi.
- Jesteś bardzo zakłopotana – uśmiechnął się szeroko.
- Nie jestem.
- Jesteś.
- Nie jestem! – upierałam się.
Skrzywił się – Nie sprzeczaj się ze mną, Norah. To bardzo
dziecinne.
- To dlaczego pan się ze mną sprzecza? – rzuciłam. Zmrużył
oczy, a ja postanowiłam trzymać się mojego zdania, nawet kiedy się tak na mnie
patrzał. „Dziękuję ci, alkoholu” – Dlaczego zmienia się pan z żartobliwego na
podłego w ciągu pół sekundy?
- Za to ty zmieniasz się ze słodkiej na irytującą w ciągu
pół sekundy. Jesteśmy kwita.
- Sądzi pan że jestem irytująca? – oburzyłam się – Dlaczego
ja tu w ogóle jestem? Proszę zabrać mnie do domu.
- Czy właśnie zignorowałaś fakt, że uważam cię za słodką?
Zostań.
- Powiedział to pan ostatnim razem, Panie Styles. I znów
zaczyna pan być kutasem. – jęknęłam. Wziął ode mnie kieliszek z winem i położył
go na czarnym stoliku, obok jego kieliszka. Wzdrygnęłam się kiedy chwycił moją
dłoń zwężając oczy w złości.
- Mów mi Harry. I nie próbuję być kutasem, Norah. Chcę żebyś
została.
- Nie obchodzi mnie co pan chce. – syknęłam.
Zacisnął szczękę, szybko otaczając jedną ręką moje plecy,
wsuwając drugą pod moje uda i posadził mnie na swoich kolanach. Wyrywałam się,
ale on chwycił mnie mocno za nadgarstki, czekając aż się uspokoję.
Dałam za
wygraną, westchnęłam i patrzałam na niego.
- Nie bądź niegrzeczna. I wiem, że chcesz zostać. Nie wiem
dlaczego się sprzeczamy.
- Sprzeczamy się dlatego, że jest pan podły. I zbyt
drażliwy.
- Lubisz kiedy cię dotykam. Masz gęsią skórkę. – wymamrotał
głaszcząc mnie po nodze jedną ręką. Jego oczy były skoncentrowane na moich bladych udach gdzie pewnie była owa
gęsia skórka. Cicho przeklęłam moje ciało za ciągłe zdradzanie mnie i
przesunęłam się na jego kolanach. Zacisnął usta. – Jest ci niewygodnie?
- Czy możemy przeprowadzić normalniejszą konwersację? –
jęknęłam. – Proszę?
W odpowiedzi Styles popatrzał na mnie bez odpowiedzi. Po
dłuższej chwili oparł plecy o czarną skórę sofy i przycisnął mnie do jego
klatki piersiowej. Jego zapach jak zwykle wydawał się pomagać mu rozluźnić
mnie.
- Niczego nie próbuję, Norah. – wymamrotał. Przytuliłam się
do jego szyi i przesunęłam na jego kolanach. Jego ogromne dłonie spięły się na
moich plecach. – Przestań się ruszać. – rozkazał. Mogłam usłyszeć dezaprobatę w
jego głosie.
- Przepraszam… - powiedziałam nieśmiało.
- O czym chcesz pogadać?
- Nie wiem. Co robisz dla zabawy?
- Nie mam czasu na rozrywkę, Norah. Pracuję. – rzucił.
Powracamy do Harry’ego-prezesa.
Zacisnęłam usta na jego biznesową odpowiedź. – Mówisz mi, że
nigdy się nie bawisz? Poważnie, Harry?
Nastąpiła długa cisza. Bawiłam się guzikami jego szarego
garnituru i czekałam na jego odpowiedź. Jego głęboki oddech był jedynym
dźwiękiem w pokoju. – To był pierwszy raz jak powiedziałaś do mnie „Harry”.
Żartobliwie uderzyłam go w pierś uśmiechając się do niego.
Miał uśmiech na twarzy. Jeden z jego loków opadł na jego twarz, więc sięgnęłam,
aby zgarnąć go na poprzednie miejsce. Wzdrygnął się na mój dotyk, więc szybko
zabrałam rękę, mamrotając ciche „przepraszam”.
- W porządku. – wyszeptał – Po prostu nie jestem do tego
przyzwyczajony.
Delikatnie przytaknął w geście zezwolenia. Wzięłam głęboki
oddech i spróbowałam ponownie, zachowując z nim kontakt wzrokowy. Niepewnie
przebiegłam palcami przez jego gęste loki. Zacisnął szczękę kiedy zabrałam z
powrotem moją dłoń.
- Nie masz pojęcia co ze mną robisz. – powiedział cicho.
Jego palce wbiły się w dół moich pleców i nogę, posyłając dreszcze w dół mojego
kręgosłupa.
- Ja.. uhm… twoje włosy są bardzo miękkie.
Młody prezes zmarszczył brwi i rozluźnił uścisk na mnie.
Przygryzł dolną wargę w zamyśleniu. – Dla rozrywki uprawiam seks. Albo gram w
golfa.
- Nie zamierzam uprawiać z tobą seksu. – wymamrotałam, a
rumieniec wkradł się na moje policzki. – I jestem beznadziejna w golfie.
Uśmiechnął się do mnie, co było zupełną przeciwnością tego
jakiej reakcji się spodziewałam. – Wiem. Nie zaskoczyło mnie to.
Niezręcznie kiwnęłam głową w odpowiedzi. Znów przygryzł
wargę i zmarszczył brwi. Kiedy mówił, jego głos był napięty. – Jesteś pierwszą
kobietą jaką spotkałem, która nie płacze ani nie pieprzy mnie po pierwszych 10
minutach spotkania.
- Nawet pracowniczki? – zapytałam ostrożnie, pochylając
głowę, aby uniknąć jego wzroku.
- Wylądowałyby w kategorii „pieprzenie”. – zaśmiał się
zakręcając moje długie włosy na jego palce i lekko pociągając, kierując mój
wzrok na niego. – Nadal się mnie boisz?
- Troszkę. – przyznałam.
- Dobrze.
Prawdopodobnie nie powinnaś iść na kolejną randkę ze mną.
- Kto powiedział, że pójdę na nią? – dokuczyłam mu i
delikatnie ziewnęłam.
- Nie zamierzam dać ci wyboru. – uśmiechnął się, mrugając do
mnie. – Jesteś zmęczona. Chodź, możesz spać na górze.
Wstał umieszczając jedną rękę pod moimi udami, a drugą pod
plecami i z łatwością mnie podniósł. Niósł mnie na górę ignorując moje protesty
przewracając oczami. Powoli postawił mnie na podłodze przed pokojem gościnnym.
- Wolałabym jechać do domu. – wymamrotałam z obawą.
- Nie. Kierowca zabierze cię do domu rano. Jest późno.
Zacisnęłam usta by powstrzymać się od odgryzienia się mu,
wiedząc, że ta kłótnia jest niepotrzebna, a tylko by go wkurzyła. Przechylił
głowę do boku, jakby czekał aż dam mu arogancką odpowiedź. Ten moment został
przerwany przez dźwięk jego telefonu.
- Styles! – rzucił na przywitanie. Zacisnął swoją szczękę na
kogokolwiek kto był po drugiej stronie – Nigdy nie dzwoń do mnie po 20, chyba
że jest to nagły wypadek. Mówiłem ci, że jestem zajęty.
Jego głęboki głos był zimny i biznesowy. Nastąpiła kolejna
pauza, a jego ręka owinęła się wokół mojej talii przyciskając mnie do jego
piersi. – Nie obchodzi mnie to. Zostawiłem specjalne instrukcje na wypadek
gdybym nie był osiągalny przez 5 godzin. Jesteś zwolniony.
Kończąc tym rozmowę, wsunął wściekle telefon z powrotem do
kieszeni. Obserwowałam go ostrożnie, kiedy pochylił się nade mną i popchnął
drzwi, by je otworzyć. Otworzyłam usta, żeby się odezwać, ale otrzymałam
przeszywające spojrzenie.
- Nie próbuj. – ostrzegł.
Przytaknęłam i uniosłam kciuk. Zmarszczył brwi na mój
żartobliwy gest. – Pożyczę ci koszulkę.
Obrócił się na pięcie, a jego długie nogi poniosły go
gdzieś. Weszłam do pokoju gościnnego, osunęłam się na miękkie łóżko i
natychmiast ściągnęłam niewygodne obcasy z moich nóg, delikatnie wypuszczając w
uldze powietrze i machając palcami u stóp
- Lepiej? – zapytał głęboki głos Harry’ego. W odpowiedzi z
moich ust wydobyło się kolejne ziewnięcie.
- Powinnaś mi była powiedzieć, że jest ci niewygodnie,
Norah. – zwrócił mi uwagę kiedy kładł jasną koszulkę i bokserki na skraju
łóżka. – Powiesz mi następnym razem o tym, prawda?
- Tak. – westchnęłam.
Harry szorstko przytaknął zanim się odwrócił i poszedł w
stronę drzwi. Zatrzymał się napinając szerokie ramiona kiedy chwycił za klamkę.
Zamarł w bezruchu spierając się ze sobą zanim odwrócił się z powrotem do mnie.
Podszedł do miejsca gdzie siedziałam na skraju łóżka z
zimnym wyrazem twarzy. Wstrzymałam oddech kiedy pochylił się obniżając głowę do
mojego poziomu. Jego ciepły oddech rozbiegł się po moich policzkach, a ja
przymknęłam oczy.
- Zamierzam cię teraz pocałować, Norah.
- Ale…
- To nie było pytanie. – warknął do mojego ucha. Zatrzymałam
w gardle powietrze i zamarłam. Jedna z jego dłoni chwyciła mnie w talii, a
druga owinęła tył mojej szyi.
Usta Harry’ego były na moich w ciągu sekundy. Siedziałam tam
obojętnie kiedy jego usta naciskały na moje wygłodniale, czekając na reakcję.
Jęk frustracji wyszedł z jego ust i delikatnie ugryzł moją dolną wargę zanim
się oddalił.
-Pocałuj mnie. – rozkazał gardłowym szeptem, patrząc na mnie
zimno.
Rozkaz był wszystkim czego potrzebowałam żeby wyjść z szoku.
Bez żadnej myśli położyłam moje usta na jego ciągnąc za garnitur Harry’ego, aby
go przybliżyć do mnie. Jego dłonie zawinęły się o moje włosy i pociągnęły za
nie delikatnie. Muskał zębami przez linie mojej szczęki do szyi aż znalazł mój
słaby punkt wywołując u mnie jęk.
Uśmiechnął się przy mojej gorącej skórze szyi. Harry
popchnął mnie na łóżko pozwalając jego ciału opaść na moje podtrzymując się
rękami. Poczułam jego silne mięśnie pod moimi małymi dłońmi i jęknęłam
delikatnie kiedy zaczął ssać skórę nad moim obojczykiem.
Jego łagodność trwała tylko sekundę zanim mnie ugryzł i
znowu ssał moją skórę przebiegając jego językiem po jednym punkcie, upewniając
się, że zostawił ciemno czerwoną malinkę. W proteście odepchnęłam słabo jego
pierś, ale on tylko warknął przy mojej szyi, więc zaprzestałam daremnych prób
ściągnięcia go ze mnie.
Jego usta w końcu zatrzymały swój atak i delikatnie
pocałował mnie w fioletowe znamię zanim wstał z wdziękiem. Poprawił swoją
marynarkę i znów na mnie popatrzał.
Wzdrygnęłam się kiedy zaczesał moje włosy odsłaniając malinkę.
- Wygląda na tobie ładnie. Nie zakrywaj jej. – rozkazał.
Jego klatka piersiowa podnosiła się i opadała wraz z jego oddechem. Jego oczy
ściemniały kiedy patrzał na mnie nadal leżącą na łóżku z opuchniętymi ustami i
rozczochranymi włosami. Przebiegł palcami po swoich zmierzwionych lokach.
- Kierowca zawiezie cię jutro do domu. Możesz wziąć prysznic
i się tutaj przebrać. Zaopatrzę cię w jakieś ciuchy. – rzucił.
Bez czekania na odpowiedź, wyszedł z pokoju zatrzaskując za
sobą drzwi. Wzdrygając się na ten głośny dźwięk, położyłam się na łóżku i próbowałam
uspokoić bicie mojego serca, które w każdym momencie mogło wyskoczyć z mojej
piersi.
Kiedy już złapałam oddech, ściągnęłam sukienkę ubrałam jasny
T-shirt, który dla mnie zostawił. Fakt, że pachniała nim, był wystarczający by
wywołać w moim brzuchy motylki. Westchnęłam kiedy zdałam sobie sprawę, że jego
woda kolońska najprawdopodobniej kosztuje więcej niż całą zawartość mojej
szafy.
Byłam też trochę zła za wielką fioletową malinkę na mojej
szyi, ale mogłabym mu to podarować za to, że kiedy nie jest cholernie
wymagający albo niegrzeczny, jest całkiem czarujący. Nie wspominając o tym, że
jest zabójczo atrakcyjny i jest cholernie dobry w całowaniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A tutaj macie obrazek, jak wygląda mieszkanie Hazzy :3