czwartek, 19 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 9



Bardzo proszę o komentarze, chociaż kropeczkę. To dla mnie naprawdę duża motywacja. Widzę, że jest was sporo, a komentarzy nie wiele, więc jeśli szanujesz moje kilka godzin spędzonych przy komputerze, żeby przetłumaczyć ten rozdział, to skomentuj to tutaj na dole :)
Druga sprawa jest taka, że wyjeżdżam na mistrzostwa, więc nowy rozdział będzie troszkę później :)
A teraz miłego czytania :*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
Nowoczesny penthouse i zimne rozkazy.

Kiedy już znaleźliśmy się w ogromnej przestrzeni, poprowadził mnie przez ten nowoczesny penthouse. Wszystko było nowe, lśniące i zrobione w kolorach czerni i bieli. Wielkie szklane okno pokazywało panoramę Nowego Jorku.

- Podoba ci się? – uśmiechnął się znając już odpowiedź.

- Uh, to jest pytanie? – zaśmiałam się. – Jest tu naprawdę bardzo ładnie.

- Dziękuję. Więcej wina?

Przytaknęłam z zapałem na myśl o większej ilości alkoholu płynącym w moim organizmie i przez to większej ilości odwagi w przebywaniu koło Harry’ego Stylesa. Otworzył butelkę i nalał nam po kieliszku czerwonej cieczy.

Obserwował mnie kiedy robiłam łyk – Wystarczająco dobre?

- Jest wspaniałe. Ma pan świetny gust co do win. Może powinniśmy zapraszać pana na Środy z Winem. – zażartowałam.

- Chodź. Oprowadzę cię. – rozkazał marszcząc brwi i ignorując mój poprzedni komentarz.

Nieśmiało chwyciłam jego wyciągniętą rękę i zabrałam ze sobą mój kieliszek. Pokazał mi niższe piętro, na którym znajdował się otwarty pokój z bardzo elegancką kuchnią, salonem i pełnym barkiem. Wskazałam ruchem głowy na barek, a Harry przewrócił oczami.

Skręciliśmy za rogiem i poszliśmy w stronę schodów. – Myślałam, że byliśmy już na najwyższym piętrze.
- Nie. Te piętro nie ma windy ze względów bezpieczeństwa. – Wyjaśnił kiedy szliśmy w górę. Każdy pokój, był bardziej imponujący od poprzedniego. Biuro, biblioteka, pokój gościnny i dwie łazienki.

- Mogę zobaczyć pana sypialnię? -  zapytałam kiedy wracaliśmy do schodów zobaczywszy ostatnie pomieszczenie.

-Jesteś już taka chętna do zaciągnięcia mnie do łóżka, Norah. Proszę, kontroluj się. – uśmiechnął się.

- Ja nie… Ja… Po prostu chciałam ją zobaczyć – jąkałam się rumieniąc się.

- To był żart, Norah.

- Oh – Uśmiechnęłam się do niego zmieszana, a jego oczy złagodniały. Odesłał mi delikatny uśmiech. Nasze dłonie były splecione cały czas. Moja spocona z nerwów i jego zimna i gładka.

Zaprowadził mnie do skórzanej sofy i usiadłam koło niego. Pochylił się do przodu, oparł łokcie o kolana i intensywnie mnie obserwował. Popatrzałam na niego próbując zająć czymś moje dłonie, ostatecznie podniosłam do ust kieliszek po czym upiłam trochę czerwonej cieczy.

Tym razem kiedy Harry się uśmiechnął, pokazały się jego dołeczki. Niski chichot wydostał się z jego ust, gdy odrobinę odchylił głowę.

- Czy pan się ze mnie śmieje?  - wydymałam wargi.

- Jesteś bardzo zakłopotana – uśmiechnął się szeroko.

 - Nie jestem.

- Jesteś.

- Nie jestem! – upierałam się.

Skrzywił się – Nie sprzeczaj się ze mną, Norah. To bardzo dziecinne.

- To dlaczego pan się ze mną sprzecza? – rzuciłam. Zmrużył oczy, a ja postanowiłam trzymać się mojego zdania, nawet kiedy się tak na mnie patrzał. „Dziękuję ci, alkoholu” – Dlaczego zmienia się pan z żartobliwego na podłego w ciągu pół sekundy?

- Za to ty zmieniasz się ze słodkiej na irytującą w ciągu pół sekundy. Jesteśmy kwita.

- Sądzi pan że jestem irytująca? – oburzyłam się – Dlaczego ja tu w ogóle jestem? Proszę zabrać mnie do domu.

- Czy właśnie zignorowałaś fakt, że uważam cię za słodką? Zostań.

- Powiedział to pan ostatnim razem, Panie Styles. I znów zaczyna pan być kutasem. – jęknęłam. Wziął ode mnie kieliszek z winem i położył go na czarnym stoliku, obok jego kieliszka. Wzdrygnęłam się kiedy chwycił moją dłoń zwężając oczy w złości.

- Mów mi Harry. I nie próbuję być kutasem, Norah. Chcę żebyś została.

- Nie obchodzi mnie co pan chce. – syknęłam.

Zacisnął szczękę, szybko otaczając jedną ręką moje plecy, wsuwając drugą pod moje uda i posadził mnie na swoich kolanach. Wyrywałam się, ale on chwycił mnie mocno za nadgarstki, czekając aż się uspokoję. 

Dałam za wygraną, westchnęłam i patrzałam na niego.

- Nie bądź niegrzeczna. I wiem, że chcesz zostać. Nie wiem dlaczego się sprzeczamy.

- Sprzeczamy się dlatego, że jest pan podły. I zbyt drażliwy.

- Lubisz kiedy cię dotykam. Masz gęsią skórkę. – wymamrotał głaszcząc mnie po nodze jedną ręką. Jego oczy były skoncentrowane  na moich bladych udach gdzie pewnie była owa gęsia skórka. Cicho przeklęłam moje ciało za ciągłe zdradzanie mnie i przesunęłam się na jego kolanach. Zacisnął usta. – Jest ci niewygodnie?

- Czy możemy przeprowadzić normalniejszą konwersację? – jęknęłam. – Proszę?

W odpowiedzi Styles popatrzał na mnie bez odpowiedzi. Po dłuższej chwili oparł plecy o czarną skórę sofy i przycisnął mnie do jego klatki piersiowej. Jego zapach jak zwykle wydawał się pomagać mu rozluźnić mnie.
- Niczego nie próbuję, Norah. – wymamrotał. Przytuliłam się do jego szyi i przesunęłam na jego kolanach. Jego ogromne dłonie spięły się na moich plecach. – Przestań się ruszać. – rozkazał. Mogłam usłyszeć dezaprobatę w jego głosie.

- Przepraszam… - powiedziałam nieśmiało.

- O czym chcesz pogadać?

- Nie wiem. Co robisz dla zabawy?

- Nie mam czasu na rozrywkę, Norah. Pracuję. – rzucił. Powracamy do Harry’ego-prezesa.

Zacisnęłam usta na jego biznesową odpowiedź. – Mówisz mi, że nigdy się nie bawisz? Poważnie, Harry?
Nastąpiła długa cisza. Bawiłam się guzikami jego szarego garnituru i czekałam na jego odpowiedź. Jego głęboki oddech był jedynym dźwiękiem w pokoju. – To był pierwszy raz jak powiedziałaś do mnie „Harry”.
Żartobliwie uderzyłam go w pierś uśmiechając się do niego. Miał uśmiech na twarzy. Jeden z jego loków opadł na jego twarz, więc sięgnęłam, aby zgarnąć go na poprzednie miejsce. Wzdrygnął się na mój dotyk, więc szybko zabrałam rękę, mamrotając ciche „przepraszam”.

- W porządku. – wyszeptał – Po prostu nie jestem do tego przyzwyczajony.

Delikatnie przytaknął w geście zezwolenia. Wzięłam głęboki oddech i spróbowałam ponownie, zachowując z nim kontakt wzrokowy. Niepewnie przebiegłam palcami przez jego gęste loki. Zacisnął szczękę kiedy zabrałam z powrotem moją dłoń.

- Nie masz pojęcia co ze mną robisz. – powiedział cicho. Jego palce wbiły się w dół moich pleców i nogę, posyłając dreszcze w dół mojego kręgosłupa.

- Ja.. uhm… twoje włosy są bardzo miękkie.

Młody prezes zmarszczył brwi i rozluźnił uścisk na mnie. Przygryzł dolną wargę w zamyśleniu. – Dla rozrywki uprawiam seks. Albo gram w golfa.

- Nie zamierzam uprawiać z tobą seksu. – wymamrotałam, a rumieniec wkradł się na moje policzki. – I jestem beznadziejna w golfie.

Uśmiechnął się do mnie, co było zupełną przeciwnością tego jakiej reakcji się spodziewałam. – Wiem. Nie zaskoczyło mnie to.

Niezręcznie kiwnęłam głową w odpowiedzi. Znów przygryzł wargę i zmarszczył brwi. Kiedy mówił, jego głos był napięty. – Jesteś pierwszą kobietą jaką spotkałem, która nie płacze ani nie pieprzy mnie po pierwszych 10 minutach spotkania.

- Nawet pracowniczki? – zapytałam ostrożnie, pochylając głowę, aby uniknąć jego wzroku.

- Wylądowałyby w kategorii „pieprzenie”. – zaśmiał się zakręcając moje długie włosy na jego palce i lekko pociągając, kierując mój wzrok na niego. – Nadal się mnie boisz?

- Troszkę. – przyznałam.

- Dobrze.  Prawdopodobnie nie powinnaś iść na kolejną randkę ze mną.

- Kto powiedział, że pójdę na nią? – dokuczyłam mu i delikatnie ziewnęłam.

- Nie zamierzam dać ci wyboru. – uśmiechnął się, mrugając do mnie. – Jesteś zmęczona. Chodź, możesz spać na górze.

Wstał umieszczając jedną rękę pod moimi udami, a drugą pod plecami i z łatwością mnie podniósł. Niósł mnie na górę ignorując moje protesty przewracając oczami. Powoli postawił mnie na podłodze przed pokojem gościnnym.

- Wolałabym jechać do domu. – wymamrotałam z obawą.

- Nie. Kierowca zabierze cię do domu rano. Jest późno.

Zacisnęłam usta by powstrzymać się od odgryzienia się mu, wiedząc, że ta kłótnia jest niepotrzebna, a tylko by go wkurzyła. Przechylił głowę do boku, jakby czekał aż dam mu arogancką odpowiedź. Ten moment został przerwany przez dźwięk jego telefonu.

- Styles! – rzucił na przywitanie. Zacisnął swoją szczękę na kogokolwiek kto był po drugiej stronie – Nigdy nie dzwoń do mnie po 20, chyba że jest to nagły wypadek. Mówiłem ci, że jestem zajęty.

Jego głęboki głos był zimny i biznesowy. Nastąpiła kolejna pauza, a jego ręka owinęła się wokół mojej talii przyciskając mnie do jego piersi. – Nie obchodzi mnie to. Zostawiłem specjalne instrukcje na wypadek gdybym nie był osiągalny przez 5 godzin. Jesteś zwolniony.

Kończąc tym rozmowę, wsunął wściekle telefon z powrotem do kieszeni. Obserwowałam go ostrożnie, kiedy pochylił się nade mną i popchnął drzwi, by je otworzyć. Otworzyłam usta, żeby się odezwać, ale otrzymałam przeszywające spojrzenie.

- Nie próbuj. – ostrzegł.

Przytaknęłam i uniosłam kciuk. Zmarszczył brwi na mój żartobliwy gest. – Pożyczę ci koszulkę.

Obrócił się na pięcie, a jego długie nogi poniosły go gdzieś. Weszłam do pokoju gościnnego, osunęłam się na miękkie łóżko i natychmiast ściągnęłam niewygodne obcasy z moich nóg, delikatnie wypuszczając w uldze powietrze i machając palcami u stóp

- Lepiej? – zapytał głęboki głos Harry’ego. W odpowiedzi z moich ust wydobyło się kolejne ziewnięcie.

- Powinnaś mi była powiedzieć, że jest ci niewygodnie, Norah. – zwrócił mi uwagę kiedy kładł jasną koszulkę i bokserki na skraju łóżka. – Powiesz mi następnym razem o tym, prawda?

- Tak. – westchnęłam.

Harry szorstko przytaknął zanim się odwrócił i poszedł w stronę drzwi. Zatrzymał się napinając szerokie ramiona kiedy chwycił za klamkę. Zamarł w bezruchu spierając się ze sobą zanim odwrócił się z powrotem do mnie.

Podszedł do miejsca gdzie siedziałam na skraju łóżka z zimnym wyrazem twarzy. Wstrzymałam oddech kiedy pochylił się obniżając głowę do mojego poziomu. Jego ciepły oddech rozbiegł się po moich policzkach, a ja przymknęłam oczy.

- Zamierzam cię teraz pocałować, Norah.

- Ale…

- To nie było pytanie. – warknął do mojego ucha. Zatrzymałam w gardle powietrze i zamarłam. Jedna z jego dłoni chwyciła mnie w talii, a druga owinęła tył mojej szyi.

Usta Harry’ego były na moich w ciągu sekundy. Siedziałam tam obojętnie kiedy jego usta naciskały na moje wygłodniale, czekając na reakcję. Jęk frustracji wyszedł z jego ust i delikatnie ugryzł moją dolną wargę zanim się oddalił.

-Pocałuj mnie. – rozkazał gardłowym szeptem, patrząc na mnie zimno.

Rozkaz był wszystkim czego potrzebowałam żeby wyjść z szoku. Bez żadnej myśli położyłam moje usta na jego ciągnąc za garnitur Harry’ego, aby go przybliżyć do mnie. Jego dłonie zawinęły się o moje włosy i pociągnęły za nie delikatnie. Muskał zębami przez linie mojej szczęki do szyi aż znalazł mój słaby punkt wywołując u mnie jęk.

Uśmiechnął się przy mojej gorącej skórze szyi. Harry popchnął mnie na łóżko pozwalając jego ciału opaść na moje podtrzymując się rękami. Poczułam jego silne mięśnie pod moimi małymi dłońmi i jęknęłam delikatnie kiedy zaczął ssać skórę nad moim obojczykiem.

Jego łagodność trwała tylko sekundę zanim mnie ugryzł i znowu ssał moją skórę przebiegając jego językiem po jednym punkcie, upewniając się, że zostawił ciemno czerwoną malinkę. W proteście odepchnęłam słabo jego pierś, ale on tylko warknął przy mojej szyi, więc zaprzestałam daremnych prób ściągnięcia go ze mnie.

Jego usta w końcu zatrzymały swój atak i delikatnie pocałował mnie w fioletowe znamię zanim wstał z wdziękiem. Poprawił swoją marynarkę i  znów na mnie popatrzał. Wzdrygnęłam się kiedy zaczesał moje włosy odsłaniając malinkę.

- Wygląda na tobie ładnie. Nie zakrywaj jej. – rozkazał. Jego klatka piersiowa podnosiła się i opadała wraz z jego oddechem. Jego oczy ściemniały kiedy patrzał na mnie nadal leżącą na łóżku z opuchniętymi ustami i rozczochranymi włosami. Przebiegł palcami po swoich zmierzwionych lokach.

- Kierowca zawiezie cię jutro do domu. Możesz wziąć prysznic i się tutaj przebrać. Zaopatrzę cię w jakieś ciuchy. – rzucił.

Bez czekania na odpowiedź, wyszedł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Wzdrygając się na ten głośny dźwięk, położyłam się na łóżku i próbowałam uspokoić bicie mojego serca, które w każdym momencie mogło wyskoczyć z mojej piersi.

Kiedy już złapałam oddech, ściągnęłam sukienkę ubrałam jasny T-shirt, który dla mnie zostawił. Fakt, że pachniała nim, był wystarczający by wywołać w moim brzuchy motylki. Westchnęłam kiedy zdałam sobie sprawę, że jego woda kolońska najprawdopodobniej kosztuje więcej niż całą zawartość mojej szafy.

Byłam też trochę zła za wielką fioletową malinkę na mojej szyi, ale mogłabym mu to podarować za to, że kiedy nie jest cholernie wymagający albo niegrzeczny, jest całkiem czarujący. Nie wspominając o tym, że jest zabójczo atrakcyjny i jest cholernie dobry w całowaniu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A tutaj macie obrazek, jak wygląda mieszkanie Hazzy :3
 

3 komentarze:

  1. O Bosz ! <3
    Ten rozdział jest świetny :D
    Dzięki że je tłumaczysz ^^
    Powiedziała do niego Harry pierwszy raz i na pewno nie ostatni.
    Pocaaałowali się jeeeej! <3
    Harry nazwał ją słodką.
    Pewnie będzie zakrywać tą malinkę.
    Nie wiem co jeszcze mam napisać.
    Już nie mogę się doczekać kolejnego ^^

    Ps. Mam jeszcze pytanie, będzie wakacje gdzieś wyjeżdżać i nie będziesz dodawać rozdziałów ?
    Bo jeśli tak to muszę przygotować się psychicznie hahaha ^^
    @Sandra1DHZLLN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjeżdżam tylko na poczatku wakacji na koncert 1D i potem jestem w domciu, ale bez przerwy będę tłumaczyć rozdziały =)

      Usuń
  2. O Jezu pocałował ją *.* żałuję, że nie umiem otworzyć tego programu, bo z chęcią bym ci to tłumaczyło ;d

    OdpowiedzUsuń