sobota, 14 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 8

Przepraszam, że tak późno, ale przyjaciółka, która mi poprawia rozdziały trochę nawala :/ BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE I O TRZYMANIE ZA MNIE JUTRO KCIUKÓW, BO MAM WYSTĘP DO KTÓREGO CZUJĘ SIĘ KOMPLETNIE NIEPRZYGOTOWANA I TROCHĘ SRAM ZE STRACHU HAHAH

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Niezręczne pytania i ciasna winda.



- Czy pan właśnie zażartował? – w żartach zaparłam dech w piersi. Przewrócił oczami i uniósł menu. Zrobiłam to samo i udawałam, że głęboko się zastanawiam co wybrać, kiedy tak naprawdę zmuszałam się, żeby nie patrzeć na tego pięknego mężczyznę. Kelnerka w końcu przyszła i mogłam odetchnąć spokojnie.

- Na co mają państwo ochotę? – zagruchała mrugając do Harry’ego. Pochyliłam się do przodu i wypuściłam menu z moich rąk.

-  Poproszę stek średnio spieczony. Ona weźmie kurczaka alfredo. Do tego poprosimy chleb. I kolejną butelkę wina. – rzucił. Kelnerka zapisywała zamówienia szybko rzucając się do ucieczki w momencie kiedy spojrzałam na niego – Co? – skrzywił się.

Wzdrygnęłam się i zaczęłam bawić się obrusem unikając jego głęboko zielonych oczu. – Wiesz, że mogłam zamówić coś sama?.

- Tak, wiem. – odpowiedział z uśmieszkiem. Oglądałam jak poprawiał kołnierz jego koszuli. – Opowiedz mi coś o sobie, Norah.

- Uhm, jestem z Karoliny Północnej… Ukończyłam NYU*,  a teraz jestem na stażu w magazynie Vogue. Mam nadzieję, że przyjmą mnie tam do końca tego roku.

- Interesujące. Jesteś dziewicą?

Zakrztusiłam się moim winem, a Harry patrzał na mnie z zimnym wyrazem. – C-co? – wyjąkałam.
Przechylił swoją głowę i przysunął swoje krzesło, więc teraz siedział bliżej mnie. Czułam jak jego kolana naciskają na moje kiedy oparł się o siedzenie. Po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz. – Myślę, że usłyszałaś mnie dobrze za pierwszym razem.

- Nie sądzę, żeby to była pana sprawa, panie Styles. – odpowiedziałam nerwowo. Uśmiechnął się z wyższością i złapał dwoma palcami za mój podbródek podnosząc moją głowę kiedy się do mnie zbliżał, chociaż siedzieliśmy. Głośno przełknęłam ślinę.

- Odpowiedz mi. – rozkazał szeptem.

- Nie.

Styles popatrzał rozbawiony i wziął palce z mojej szczęki – Zamierzam znaleźć odpowiedź na moje pytanie i nie bądź nieposłuszna, Norah. – powiedział. Uśmiechnął się do mnie – Więcej wina?

Bezradnie przytaknęłam kiedy nalał mi kolejny kieliszek napoju, który szybko zaczęłam pić. Potrzebuję jakieś siedem butelek jeśli mam przeżyć tę randkę bez zrobienia kałuży łez na podłodze.

- Smakuje ci? – zapytał wskazując na wino.

- Tak. – odpowiedziałam biorąc kolejny łyk. – Jest naprawdę dobre. Lepsze niż każde wino, które kiedykolwiek piłam. A pije dużo wina, bo ja i Jace zawsze mamy „Środy z Winem” i oglądamy filmy. Ale zawsze kupuję tanie butelki, bo nie zarabiam za wiele. Więc to jest dobre. Naprawdę dobre.

- Mówisz bardzo chaotycznie. Jesteś zestresowana, Norah?

Wzruszyłam ramionami pochylając głowę aby spojrzeć na biały obrus. – Pana humor zmienia się naprawdę szybko i nie wiem czego mam się spodziewać. – Odpowiedziałam szczerze, bawiąc się nóżką kieliszka.

- Uważam, że jesteś słodka, kiedy się stresujesz.

- Czy właśnie słowo „słodka” wyszło z pana ust? – zachichotałam. Zacisnął szczękę. Próbowałam szybko spoważnieć, a mały uśmieszek wślizgnął się w kącik jego ust, ale szybko go ukrył i zmarszczył brwi.

- Mogę mówić co chcę. – upierał się. Mogłam przysiąc, że za jego wzrokiem kryła się iskierka rozbawienia.
- Wiem – uśmiechnęłam się – Po prostu pan… i słowo „słodka”… naprawdę nie pasujecie do siebie, wie pan?

Pokręcił powoli głową, wszystkie ślady rozbawienia zniknęły. – Nie, nie wiem, Norah. Jak długo mam czekać na jedzenie? Gdzie jest kelnerka? – wysyczał.

Jego oczy skanowały całą restaurację dopóki nie znalazły jej przy innym stoliku. Patrzył na jej plecy a ona obróciła głowę, jakby czuła jego palące spojrzenie na sobie. Kiedy popatrzała na niego, Styles przywołał są ruchem jego długich palców. Ta biedna dziewczyna wyglądała na poddenerwowaną, kiedy zaczesywała włosy za uszy – Jak mogę panu pomóc, panie Styles?

- Za długo czekamy na jedzenie. – wrzał z gniewu. Kelnerka przytaknęła bezradnie i wymamrotała coś nieskładnie kiedy popędziła do kuchni.

- Przestraszył pan ją. – zbeształam go. Popatrzał na mnie jakby dopiero zauważył, że nadal tu jestem i podsunął krzesło jeszcze bliżej. Poczułam jak jego ręka delikatnie ściska moje kolano. Bezradnie zadrżałam.
- Ciebie też przerażam, a nadal jesteś ze mną na kolacji. – cicho spostrzegł. Nie próbowałam ściągnąć jego ręki. W sumie dodało mi to otuchy. Jestem z nim bezpieczna, nawet jeśli jest  taki przerażający. Nie boję się tego co może mi zrobić.

 - Tak naprawdę nie mam wyboru. – westchnęłam. Styles przechylił głowę do boku i obdarzył mnie małym uśmiechem, beznamiętny wyraz twarzy zniknął na chwilę.

- Nie poszłaś kiedy miałaś wybór. Dlaczego?

- Poprosił mnie pan o to żebym została. – szczerze odpowiedziałam – I to było całkiem miłe, przez jakąś minutę. I jest pan naprawdę seksowny więc… - zamknęłam usta ręką i poczułam jak się rumienię. Styles zaśmiał się głęboko i zdjął dłoń z mojego kolana. Zanim mógł odpowiedzieć, dwa parujące talerze zostały postawione przed nami przez kelnerkę.

- Przepraszam za zwłokę, panie Styles. – powiedziała nerwowo. Obdarzył ją udawanym uśmiechem i znów szybko od nas poszła.

Moje jedzenie wyglądało wspaniale. Od razu zaczęłam w nim grzebać okręcając makaron wokół widelca biorąc ogromny kęs. Kremowy sos był przepyszny, a kurczak idealnie wysmażony.  To było boskie. Nuciłam sobie zadowolona sięgając po wino.

Kiedy spojrzałam w górę, Harry obserwował mnie intensywnym spojrzeniem . Jego stek nie był nawet dotknięty. Szybko przełknęłam to co miałam w ustach. – Zamierzasz coś zjeść?

- Smakuje ci? – zapytał skromnie. Przytaknęłam  - Jesteś pewna? Jeśli nie jest wystarczająco dobre, mogę to odesłać.

- Panie Styles, to jest naprawdę świetne. – odpowiedziałam.

- Norah. – rzucił. Wzdrygnęłam się na jego nagły, ostry ton – Jeśli nie jest wystarczająco dobre, odeślę to. Nie okłamuj mnie. Jest perfekcyjne?

- Jest cudowne, przysięgam. – upierałam się – Jest bardzo, bardzo dobre.

Westchnął z ulgą i lekko przytaknął i odwrócił swoją uwagę do jego steka. Obserwowałam jak skrupulatnie kroi każdy kawałek na małe kwadracik. Powoli uniósł jeden z kawałków do ust i przeżuwał w zamyśleniu.
- A twoje jest dobre? – zapytałam nerwowo, bawiąc się moim widelcem.

- Musi być. – krótko odpowiedział. Reszta posiłku przebiegła w ciszy, a okazjonalne drapania po talerzach wypełniały czas. Trzymał jego kolana przyciśnięte do moich przez cały czas. Dziewczyna z obsługi wróciła z nerwowym wyrazem twarzy.

- Zostawili państwo trochę miejsca na deser? – uśmiechnęła się próbując wyglądać naturalnie, ale nie udawało jej się to. Posłałam jej przepraszający wzrok.

- Nie. Proszę o rachunek. – rozkazał Harry. Wręczyła my czarny folder, który zaraz otworzył.

- Mogę zapłacić za siebie. – narzekałam.

- Nie, nie możesz. – odpowiedział. Wstał szybko i położył na stół cztery 50 dolarowe banknoty – Chodź.

Bez zastanowienia chwyciłam jego rękę, którą do mnie wyciągnął. Ścisnął mocno moją dłoń i prowadził mnie przez restaurację. Szedł pewnie jakby czuł na sobie wzrok każdej osoby, która nas obserwowała.

Mężczyźni patrzeli na niego przez to uczucie władzy, która od niego promieniowała. Kobiety (i inni mężczyźni) patrzeli na niego zwracając uwagę na jego długie nogi, szary garnitur i to, że tak obrzydliwie dobrze wygląda. Przyciągnął mnie bliżej swojego boku, a ja niechętnie mu na to pozwoliłam. Owinął ręką moją talię próbując dodać mi otuchy.

Światła auta znów zabłysły kiedy go otworzył i pomógł mi wejść do środka otwierając dla mnie drzwi. Tym razem jechał bardziej ostrożnie. Delikatna, klasyczna muzyka płynęła z głośników. Stukał palcami o kierownicę.

Obróciłam się, żeby spojrzeć i podziwiać jego profil. Przejechał językiem po dolnej wardze po czym przygryzł ją w skupieniu. Zmarszczył nos i sięgnął by się po nim podrapać zanim przebiegł ręką przeczesując włosy. W tym momencie młody prezes wielkiej korporacji wyglądał jak normalna osoba.

Byłam tak zajęta obserwowaniem go, że nie zwracałam uwagi na to gdzie jesteśmy. Wyjrzałam przez okno – Gdzie jedziemy?

- Do mnie. – odpowiedział monotonnym głosem.

Skrzyżowałam ramiona w geście buntu – Nie, nie jedziemy tam. Niech pan zabierze mnie do mnie, panie Styles. Nie będę z panem spała. Byliśmy gdziekolwiek razem tylko raz.

Popatrzał na mnie rozbawiony kiedy skręcał do jasno oświetlonej ulicy. – Mam parę uwago co do twojej wypowiedzi, Norah. Na początek, mów mi Harry. Po drugi, kto powiedział o seksie? Po trzecie obiecuję, że wyjdziemy razem jeszcze kilka razy. I potem będziemy się pieprzyć.

Popatrzałam na niego z miejsca pasażera kiedy wjeżdżał do garażu i postanowiłam nie odpowiadać. Mężczyzna w czarnym garniturze podbiegł do naszego auta i otworzył drzwi dla Harry’ego, który wręczył mu kluczyki i kilka banknotów. Podszedł do mojej strony i pomógł mi wyjść podczas gdy parkingowy wsiadał do R8.

- Nie patrz się kurwa na nią. – nagle wysyczał Harry kładąc ręce na dach samochodu i pochylając głowę. Jego ramiona się napięły i mogłam zobaczyć jak jego kostki bieleją. Parkingowy zrobił się blady jak duch i przytaknął bezradnie.

Położyłam moją dłoń na ramieniu Stylesa cicho broniąc mężczyzny. Wyprostował się i wręczył mu parę banknotów więcej. Zatrzasnął mocno drzwi, mówiąc ciche „dzięki”. Wytrzeszczyłam na niego oczy.

-Co? – rzucił – Nie chciałem, żeby się tak na ciebie gapił.

Prowadził mnie w stronę windy, a ja natychmiast się zatrzymałam. Miałam być w ciasnej przestrzeni sama z Harry’m. W ciasnej przestrzeni. Z Harry’m. Nie wspominając już o tym, że będę tam zamknięta. I byłabym tam z Harry’m Stylesem. Młodym prezesem. Bogiem seksu.

Zajrzał przez ramię z jękiem i niecierpliwie chwycił moją dłoń. Westchnęłam i poszłam za nim, wiedząc, że nie mam wyboru. Nacisnął na ostatnie piętro – Dlaczego idziemy do ciebie? – zapytałam nerwowo. W tej ciasnocie, zapach jego szamponu i cudownej wody kolońskiej otaczały mnie.

- Żeby kontynuować dobrą zabawę, Norah.

- Kto powiedział, że się dobrze bawiłam? – rzuciłam. Zacisnął szczękę. Od razu wiedział, że nie powinnam była tego mówić. Podszedł bliżej mnie, przycisnął moje ciało do ściany windy i patrzał na mnie w dół.

W jego oczy ściemniały kiedy sięgnął ponad moje ramiona i umieścił ręce na ścianie za mną. Kiedy mówił jego głos był głęboki i chrapliwy. – Te wszystkie rzeczy, które bym z tobą zrobił w tej windzie gdyby nie kamery.

Szukałam w jego oczach cienia emocji – Czy to groźba?

Pochylił się i poczułam jego usta na mojej linii szczęki, a jego loki łaskotały mnie po policzkach. Oparłam tył głowy o ścianę i zamknęłam oczy próbując uspokoić moje tętno. Nagle uszczypnął mnie surowo w szyję. Złapałam powietrze i szeroko otworzyłam oczy w zaskoczeniu. Podniósł głowę na poziom moich oczu i patrzał na mnie.

- Nie, Norah – powiedział delikatnie – To obietnica.

I nawet jeśli jego głos był mroczny, wiem, że nie miał na myśli skrzywdzenia mnie. Wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Oparł swoje czoło o moje. Wziął głęboki wdech i oderwał ode mnie głowę, ale nadal trzymał nasze ciała złączone, a jego oczy badały moje.

Winda się zatrzymała i drzwi się otworzyły. Ciało Harry’ego przyparte do mojego było jedynym powodem, dlaczego jeszcze stałam. Przymknął oczy i zrobił krok w tył owijając ramię wokół mojej talii.

- To jest powód dla którego mnie rozwścieczasz. – powiedział spokojnie delikatnie naciskając na moje plecy aby nakierować mnie na jasno oświetlony apartament – Chodź.

 

2 komentarze:

  1. Aww robi się ciekawie *_* no i powodzenia na występie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny <3 życzę weny i czekam na następny <3 + ZAJEBISTY SZABLON I NAGŁÓWEK <3 zapraszam także do mnie : http://not-all-angels-are-beautiful.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń