Pierwsza sprawa jest taka, że bardzo proszę o komentarze :C
Druga to, że chcę od was pożebrać o parę głosów na mój zespół taneczny, to momencik, a dostaniemy od miasta pieniądze na rozwój :) Głosować możecie o tutaj ---> *klik*
Dziękuję za uwagę i życzę miłego czytania :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Niezrównane prędkości i niegrzeczne gesty.
- Zachowujesz się jak dziecko! – Jace skrzeczał przez drzwi.
Skrzywiłam się, kiedy oparłam się o wannę wsuwając kolana
pod moja brodę – Nie obchodzi mnie to! – odkrzyknęłam – Nie zmusisz mnie żebym
tam szła!
- Dlaczego z nim nie pójdziesz?! Śliniłaś się nad nim przez
2 tygodnie.
- On jest straszny. – jęknęłam chowając twarz między
kolanami. – I jest złośliwy przez połowę czasu.
Jace wydał pomruk – Otworzysz chociaż drzwi?
Westchnęłam i przeczołgałam się przez naszą małą łazienkę i
przekręciłam zamek. Chłopak natychmiast wszedł do środka i usiadł na chłodnej
posadzce naprzeciw mnie z uśmieszkiem, który krył się w kącikach jego cienkich
ust.
- Idziesz.
- Nie, nie idę.
- Ależ tak.
- Nie.
- Tak. Będę gotował ci kolacje przez cały następny tydzień,
malował ci paznokcie u stóp, płacił za jedzenie przez ten tydzień i pozwolę ci
wybrać film do wina w środę. – próbował. Rzuciłam mu piorunujące spojrzenie. –
I będę totalnie wkurzony jeśli nie pójdziesz, bo wiem, że mu się podobasz, a on
jest gorący i bogaty, więc dlaczego miałabyś nie spróbować?
- Dlaczego tak bardzo chcesz, żebym tam poszła? – zapytałam.
- Chcę znać soczyste szczegóły. I nie miałbym nic przeciwko
widzeniu go w połowie nagiego rankami.
- Nie zamierzam z nim spać, Jace! – zapiszczałam rzucając
najbliższą rzecz, do której mogłam sięgnąć… szkoda że to był tampon.
- O mój Boże ew ew ew! – krzyknął skacząc i wybiegając z
łazienki. Zwijałam się ze śmiechu patrząc na jego jakże wrażliwą reakcję. Kiedy
kilka minut później wychylił głowę zza rogu, nadal się śmiałam. – Jest
bezpiecznie?
- Jace, to tylko tampon. Nawet nie używany. – zachichotałam.
-Nadal jest to obrzydliwe. Idziesz na tą randkę i koniec. O
Boże, jest prawie szósta. Masz tylko godzinę na przygotowanie się , Norah.–
sapał chodząc tam i z powrotem dramatycznym krokiem. Patrzeliśmy na siebie,
zamknięci w martwym punkcie.
- Pieprzyć to. – jęknęłam wstając. Jace zapiszczał z
podekscytowania, złapał moją rękę wyrzucając mnie z łazienki do sypialni, aby wybrać
mój strój. Nie chcę iść z Harry’m prawie tak bardzo jak chcę. To nie ma sensu.
Jest wprawiony w wybieranie mi ubrań, więc wiedziałam, że
całość będzie perfekcyjna, zanim nawet to ubrałam. Zrobiłam szybki makijaż,
wyprostowałam włosy i ubrałam kremową sukienkę. Kiedy sprawdziłam godzinę była
18.56.
- Kurwa, kurwa, kurwa. – zapiszczałam biegnąc przez krótki
korytarz do kuchni i próbowałam ubrać moje szpilki jednocześnie. Poczłapałam do
kuchni i poddałam się siadając na ziemi, oparłam się o szafkę i w końcu je
włożyłam. – Jace jest 18.56 i nie ma mowy, żeby Styles się spóźnił. W sumie,
prawdopodobnie będzie wcześniej, bo jest pierdolonym perfekcjonistą. Możesz tu
przyjść i sprawdzić czy nie mam szminki na zębach?
Wstałam jęcząc, przegrzebując moją torbę w poszukiwaniach
małego lusterka. I nagle uderzył mnie zapach szamponu kokosowego i cudownej
wody kolońskiej. Powoli uniosłam mój wzrok, modląc się po cichu, że tylko sobie
to wyobraziłam.
Harry Styles opierał się o drugi brzeg blatu z założonymi
rękami i rozbawionym uśmieszkiem na twarzy. Jace wyglądał jakby miał dostać
drgawek stojąc obok niego.
- Język, Norah. Ale masz rację, jestem wcześniej. – wyśmiał
mnie. Jego głęboki głos niósł się przez małą kuchnie i spowodował dreszcze u
dołu moich pleców. – Ale nadal nie jestem pewny czy „pierdolony perfekcjonista”
jest komplementem. Może mnie oświecisz?
Skierowałam mój wzrok na Jace’a. Zwęziłam oczy, kiedy
poczułam jak w wyniku zakłopotania czerwienią się moje policzki. – Zdrajca. –
syknęłam.
Wpadł w atak śmiechu, który był jeszcze głośniejszy kiedy go
spiorunowałam spojrzeniem. Harry posłał mi kolejny uśmiech zanim odwrócił się
do Jace’a.
- Dziękuję za wpuszczenie mnie, Jace. Chodź, Norah.
- Oh, oczywiście, że jestem zaszczycona towarzyszeniem panu.
Dzięki, że pan pyta. – rzuciłam sarkazmem, kiedy wychodziłam za nim z mojego
mieszkania. Zacisnął szczękę i umieścił dłoń w dole moich pleców, prowadząc
mnie na parking.
Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Nawet jeśli pomiędzy nami
był materiał mojej sukienki, jego palce nadal wydawały się lodowate. Wyciągnął
jego kluczyki, przycisnął guzik i światła czarnego Audi R8 rozbłysły się.
- Fajne auto. – zagwizdałam. W sumie, powinnam się tego
spodziewać. Odpowiedział mi szorstkim skinieniem, aby pokazać, że mnie
usłyszał, ale poza tym ignorował mnie. Styles otworzył mi drzwi i pomógł wejść,
zanim żwawo poszedł na jego stronę.
Obserwowałam jego krok z przodu auta. Robił długie, pewne
kroki i ciągle nosił wysoko głowę. Miał ubrany szary garnitur i niebieską
koszulę. Po raz kolejny jego włosy były zaczesane do tyłu.
Uruchomił auto i wystartował bez żadnego słowa. Styles
jechał na pograniczu niebezpiecznej prędkości. Nerwowo splotłam palce, kiedy
przejechaliśmy na czerwonym świetle – Mógłbyś zwolnić? – zapytałam ostrożnie.
Poczułam jego wzrok na sobie.
- Nie. – wzruszył ramionami.
- Przerażasz mnie. – zapiszczałam kiedy przemknęliśmy przez
kolejne czerwone światło.
- Nie, Norah. – odpowiedział tym razem bardziej gniewnie –
To jest samochód, który został stworzony do szybkiej jazdy. Więc będę jechał
jak będę chciał. Teraz bądź cicho.
Westchnęłam krzyżując ramiona – Dlaczego nawet pan mnie nie
zapytał, czy chcę gdziekolwiek z panem wyjść. To oczywiste, że pan mnie nie
lubi, Panie Styles.
- Harry. – poprawił mnie z niezadowoloną miną. Popatrzał na
mnie bokiem kiedy ku mojej uldze, zatrzymał się na czerwonym świetle – Nie
lubię cię. Doprowadzasz mnie do wściekłości.
- Nie odpowiedział pan na moje pytanie. - mruknęłam opierając moją głowę o okno.
Zaśmiał się lekko gdy niecierpliwie stukał palcami o kierownicę. Przez resztę
podróży milczeliśmy. W końcu zatrzymaliśmy się przed ekskluzywną restauracją z
sushi.
Próbowałam otworzyć moje drzwi, ale zdałam sobie sprawę, że
są zablokowane. Harry wyszedł z auta i przeszedł na moją stronę po raz kolejny
otwierając dla mnie drzwi. – Dzięki. – wymamrotałam. Położył swoją dłoń na
moich plecach, kiedy szliśmy obok siebie w stronę restauracji.
Podszedł do recepcji wsuwając dłonie do kieszeni. – Stolik
dla dwojga.
Recepcjonista uśmiechnęła się do niego. Mogłam zobaczyć
uwielbienie w jej oczach. Zakaszlałam niezręcznie. Zwęziła oczy kiedy na mnie
spojrzała i odpowiedziała mu. – Przepraszam pana. Wszystkie stoliki są teraz
zajęte.
Zachichotał. Wyciągnął ręce z kieszeni kładąc je na krawędzi
blatu i pochylił się. Posłał jej czarujący uśmiech i przechylił głowę –
Przepraszam, skarbie. – powiedział do niej słodkim głosem. Widziałam jak ta
ładna blondynka praktycznie rozpływa się na jego czuły zwrot. Przewróciłam
oczami – Tu musiała zajść jakaś pomyłka. Nazywam się Harry Styles.
Jej oczy się rozszerzyły. Momentalnie wstała z krzesła i
zaczęła grzebać w papierach na jej biurku. – Oh, oczywiście, panie Styles. Ja-
ja- przepraszam. Po prostu spodziewałam się kogoś…
- Starszego? Mniej przystojnego? – przedrzeźniał ją. Gwałtownie
się zarumieniła i przytaknęła.
- Uh, tak. Proszę za mną.
Harry obdarzył mnie wyniosłym uśmiechem i chwycił moją rękę
ciągnąc mnie za sobą. Wciągnęłam powietrze w odpowiedzi na ten gwałtowny ruch,
ale on nawet tego nie zauważył. Jego długie palce trzymały ciasno moje. Mogłam
poczuć chłód jego pierścionków na moich spoconych dłoniach. Puścił mnie dopiero
kiedy doszliśmy do odosobnionego stolika na tyłach lokalu i odsunął dla mnie
krzesło.
Usiadł naprzeciw mnie i ściągnął usta zanim pochylił się, aby
oprzeć się na łokciach. – Czy mówiłem ci już jak pięknie dziś wyglądasz?
Nerwowo bawiłam się moimi turkusowymi kolczykami unikając
jego wzroku. – Dziękuję.
- Popatrz na mnie. – zażądał. Podniosłam wzrok, aby
popatrzeć w jego oczy. Błyszczały, ale miały iskrę wściekłości. Jego źrenice
się rozszerzyły. – Jak ci minął dzień w pracy?
- Uh… em… dobrze. – jąkałam się zaskoczona jego nagłym
zainteresowaniem. Przyszła kelnerka i nalała nam po kieliszku wina. Prawie
upuściła butelkę, kiedy popatrzała na Harry’ego. Skrzywiłam się.
- Robisz tą minę, kiedy jesteś zazdrosna. – powiedział
napierając jego ustami na kieliszek i wziął mały łyk.
- Nie jestem zazdrosna.
- Tak, jesteś.
- Jest pan taki…
-Lepiej żebyś nie dokończyła tego zdania, Norah. – przerwał
mi spokojnie. Zmrużyłam oczy.
- Nawet nie wie pan co chciałam powiedzieć.
Podniósł brew i zacisnął usta. – Wiem, że to nie byłoby
uprzejme. Nie bądź niegrzeczna.
- Jestem niegrzeczna? – syknęłam pochylając się nad stołem.
– To pan po prostu wrzeszczy na mnie i próbuje mnie przelecieć za każdym razem
kiedy jestem z panem. Nawet nie wiem dlaczego tu przyszłam. – powiedziałam
wstając trochę za szybko. Odsunęłam moje krzesło - Wychodzę. Dziękuję za wino, panie Styles.
Oddaliłam się przerzucając moją bordową torebkę od Marca
Jacobs. Moje szpilki stukały o podłogę. Recepcjonistka popatrzała na mnie
zszokowana jakby chciała powiedzieć „ Jak ktoś może zostawić tego pięknego
mężczyznę samego przy stoliku”. Zgasiłam ją fałszywym uśmiechem przyklejonym do
mojej twarzy.
Zadrżałam kiedy wyszłam na zewnątrz. Stukałam na telefonie,
żeby zadzwonić po Jace’a. Zanim nacisnęłam zieloną słuchawkę, zabrano mi
telefon. – Hej! – zaprotestowałam odwracając się. Harry wepchnął go do tylnej
kieszeni jego spodni i poprawił kołnierz koszuli.
- Nie wychodzisz. – syknął zaciskając szczękę i ciągnąc za
końcówki jego włosów, kiedy je przeczesywał ręką.
Skrzyżowałam ramiona na przekór – Mogę robić co chcę.
Uśmiechnął się i przysunął się do mnie – Nie chcesz wyjść.
Przesunęłam się do tyłu, a on zrobił kolejny krok do przodu
równocześnie owijając moją talię jego wielkimi dłońmi i przyciągnął mnie bliżej
siebie, zostawiając tylko centymetr wolnej przestrzeni między nami. Nawet nie
próbowałam z nim walczyć, wiedząc, że to jest zupełnie bez sensu.
- Tak, chcę. – jęknęła. Mogłam usłyszeć niepewność w moim
głosie. Jego loki pachnące kokosem rozwiał wiatr kiedy patrzał w dół na mnie.
- Norah, wróć do środka. – wyszeptał. Przysunął się i
przyciągnął mnie jeszcze bardziej, więc nasze ciała się stykały. Spięłam się, a
on uniósł jedną rękę do mojego policzka kojąco pocierając go swoim kciukiem.
Mimowolnie zareagowałam na jego dotyk co wywołało uśmiech na twarzy Harry’ego.
– Proszę?
Westchnęłam i odepchnęłam się od jego ciepłego objęcia,
opierając się pragnieniu położenia moich spierzchniętych ust na jego całkowicie
czerwonych. Miałam przeczucie, że gdybym go pocałowała, smakowałby truskawkami.
- Pierwszy raz powiedział pan „proszę”. – mruknęłam i
przemknęłam obok niego z powrotem do restauracji.
To był też pierwszy raz, kiedy nie widziałam ani cienia
niechęci w jego zielonych oczach, kiedy mówił. To był drugi raz kiedy widziałam
słodkie dołeczki w policzkach, kiedy się uśmiechał, ale pierwszy raz byłam
powodem tego uśmiechu. Na tą myśl poczułam motylki w brzuchu. To był tysięczny
raz, kiedy on był ich powodem.
Usiadłam z powrotem na krzesło, a Harry spokojnie usiadł
naprzeciwko mnie z jak zwykle pustym wyrazem twarzy. – Wiesz, widziałem twoje
zachowanie wobec recepcjonistki kiedy wychodziłaś. To było niegrzeczne.
I tym razem zamiast wściekać się, zachichotałam delikatnie,
bo Harry Styles, zadzierający nosa milioner, surowy prezes wielkiej korporacji,
po prostu zażartował.
Zajebiste .. Jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńJeeej kocham to opowiadanie. Zawsze niecierpliwie czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJestem ci mega wdzięczna że tłumaczysz.
Nie mogę napisać czy świetne tłumaczenie bo nie jestem zbyt dobra z angielskiego, ale pewnie jest świetne.
Czekam na next, dodawaj szybko.
Kooocham. <3
@Sandra1DHZLLN
Nominuję cię do Libster Blog Awards, więcej informacji na: http://alone-niallhoran.blogspot.com/2014/06/libster-blog-awards.html
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Libster Blog Awards na: http://meeting-the-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń