~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chłopiec na posyłki i skradzione miejsca
Piątek. Dzień, na który czekałam przez cały poprzedni
miesiąc. Dzień, który był początkiem mody jesiennej. Nasz pokaz. Planowaliśmy
go od miesiąca. Wszystko było dopracowane do perfekcji.
Jace był zdziwiony, kiedy otworzył moje drzwi o 10 rano i
znalazł mnie dopiero co przebudzoną. Siedziałam na brzegu łóżka przecierając
oczy, aby się obudzić.
- Nie wyobrażam sobie ciebie funkcjonującej beze mnie. –
powiedział. Podniosłam na niego senny wzrok.
- To jednorazowa akcja. Robisz śniadanie?
-Kochanie, robię śniadanie każdego ranka. Dlaczego dzisiaj
miałoby być inaczej.
- Racja. Teraz sio!
Muszę się ubrać. Potrzebuję co najmniej godzinę. – wyjaśniłam, kiedy
wyprowadzałam bardzo rozbawionego Jace’a z mojego pokoju. Zafundowałam sobie
kąpiel. Moczyłam się pozwalając moim mięśniom się zrelaksować i rozmyślałam.
Nie mam już do załatwienia żadnych spraw z Harry’m
Stylesem. Wystarczy nam krótki wywiad by
wstawić artykuł. Chciałabym nigdy więcej nie zobaczyć tego przerażającego, ale
nieskazitelnego człowieka. Strach, który ciążył na mnie od kilku dni zniknął.
Ale pojawił się nowy strach. Strach, który nie do końca
rozumiem. Strach, że właśnie nigdy nie zobaczę Harry’ego. Nie chcę być z nim w
jednym pomieszczeniu. Nigdy. Po prostu chcę robić bardzo niestosowne rzeczy z
jego boskim ciałem.
Jace zapukał do drzwi łazienki wyrzucając mnie z moich
przemyśleń – Pospiesz się. Musimy być tam wcześniej.
- Idź sobie! – odkrzyknęłam – Marzę o nagim Harry’m
Stylesie.
- Myślałem, że go nienawidzisz.
Westchnęła i wyszłam z wanny. Woda rozpryskiwała się na
boki. – Po prostu myślę, że miałeś rację, że muszę dać się komuś przelecieć.
Zachichotał z drugiej strony drzwi i usłyszałam oddalające
się kroki. Owinęłam się ręcznikiem. Wysuszyłam i zakręciłam włosy zostawiając
je luźno opadające wokół mojej twarzy. Poszłam do sypialni i się ubrałam.
Uśmiechnęłam się dumnie patrząc na strój, który miałam na
sobie. Głęboko czerwony kombinezon, który leżał na mnie perfekcyjnie, aksamitne
obcasy od Alexandra McQueen’a, które wzięłam z szafy na ubrania po sesjach i
moja ulubiona czarna torebka z koronkowymi wstawkami. Ubrałam do tego
czarno-złotą biżuterię.
Potykając się na tych cudownych obcasach, wypadłam z mojego
pokoju opierając się o przeciwległą ścianę, żeby nie upaść. Zrobiłam make-up.
Nie za mocny, ale wystarczający. Pomalowałam moje usta ciemną szminką i
przeciągnęłam rzęsy mascarą wykańczając makijaż i udałam się do kuchni.
Jace śpiewał rozsmarowując dżem na nasze angielskie babeczki. Zerknęłam na jego ciuchy. Ubrał czerwone spodnie, w których podwinął
nogawki, oxfordki, koszulę z krótkim rękawem i zwykłą muszkę. Świetny strój
z wyjątkiem różowego fartuszka przewiązanego przez jego pas.
- Czy ty się ze mnie śmiejesz? – zapytał kładąc przede mną
babeczkę.
- Mhmm – wymamrotałam
z pełnymi ustami. Wzięłam kawę, aby popić przepyszną muffinkę. –
Wyglądasz fantastycznie, szczególnie z twoim fartuszkiem kuchennym. Chociaż
czerwone spodnie i róż się trochę ze sobą gryzą.
- Zamknij się. – oburzył się – Naprawdę bardzo chciałem to
założyć na pokaz. Tak w ogóle to ładny strój. Nawet nie musiałem go dla ciebie
wybierać.
Gdy skończyłam moją muffinkę pokazałam mu język, sięgnęłam
po misę z truskawkami i wesoło zaczęłam żuć świeże owoce. Skończyłam kawę, nalałam
nam kolejną do naszych termosów i wyszliśmy.
Złapaliśmy taksówkę. Pokaz odbywa się w ogromnej Sali
bankietowej na Brooklynie. Razem z Jace’m praktycznie trzęśliśmy się z
podekscytowania na tylnym siedzeniu brudnego wozu.
W końcu dotarliśmy. Wręczyłam kierowcy stosowną zapłatę i
wysiadłam chwytając się ramienia Jace’a, który zaoferował mi je z łaskawym
uśmiechem. Szliśmy jak zwykle ramię w ramię ze splecionymi rękami, oboje
perfekcyjnie ubrani.
Kiedy weszliśmy do środka, było już czuć napiętą atmosferę. Technicy
biegali dookoła testując światła. Mogłam zobaczyć w rogu Victiorię, która
wykrzykiwała polecenia, a ludzie biegali na jej zawołanie. Bardzo zestresowana
Alice podbiegła do nas z wciąż perfekcyjnie wyglądającym blond "bobem".
- Oh, dzięki Bogu jesteście. – wysapała. Łapała powietrze
chwytając i ciągnąc nas za ramiona – Jedna modelka zrezygnowała, sukienka jest
rozdarta, Victoria jest bardziej szalona niż zwykle, niedługo będziemy
potrzebowali jakiegoś lunchu, a Aaron jest w kompletnej rozsypce.
Jace i ja wymieniliśmy się spojrzeniami, gdy byliśmy
prowadzeni na backstage. Victoria podążyła za nami i natychmiast zaczęła rzucać
poleceniami.
- Jace znajdź nam modelkę. A potem znajdź kogoś, kto naprawi
sukienkę. Norah, upewnij się, że Aaron ma wszystko co potrzebuje, a później idź
po lunch dla nas. – rozkazała – I Alice, upewnij się, że rozmawiam tylko z
ważnymi osobami. Rozumiecie?
Przytaknęliśmy we trójkę i każdy poszedł w innym kierunku.
Popatrzałam dookoła w poszukiwaniu Aarona ostatecznie znajdując go w tylnym
rogu. Siedział z głową w dłoniach podczas gdy zaniepokojona modelka stała przed
nim. Podeszłam do niego i uniosłam jego głowę chwytając za podbródek.
- Aaron, zbierz się w kupę! Powiedz mi co potrzebujesz i to
załatwię. To ja podobno jestem ciotą, która nic nie potrafi, nie ty!
Zaśmiał się delikatnie i wyszarpał głowę z mojego uścisku. –
To prawda. – dokuczył mi – Ta modelka zraniła sobie kostkę i nie może ubrać
szpilek, które ma do stroju. I musi ubrać buty, które będą pasować.
Odwróciłam się i spojrzałam na nią – Kim ty w ogóle jesteś?
- Jestem…
- Nie, stop. – rozkazałam unosząc dłoń jako sygnał.
Popatrzała przestraszona. – Nie ważne. Masz przejść po tym wybiegu i masz
wyglądać idealnie. To tylko 40 metrów. Piękno boli. Teraz idź!
Rzuciła się do ucieczki. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Aaron
patrzał zadowolony. – Następny problem? – uśmiechnęłam się z wyższością.
- Sprawdź czy wszystkie miejsca są prawidłowo zarezerwowane
i załatw jeśli będą jakieś kłopoty. Wydaje mi się, że rano ktoś zadzwonił i spierdolił
cały porządek.
Przytaknęłam i oddaliłam się. Chwyciłam rozkład miejsc od
jakiejś osoby i popijałam kawę stojąc na wybiegu. Patrzałam na białe krzesła
sprawdzając czy każde nazwisko na siedzeniu zgadza się z nazwiskiem na planie.
Było dobrze dopóki jakiś pracownik nie wcisnął się i ściągnął dwa nazwiska
przesuwając je do tyłu.
- Co pan robi?! – zapiszczałam – Były tam, gdzie mają być.
- Przepraszam madame. Ktoś ważniejszy zadzwonił i zażądał
miejsc w pierwszym rzędzie, nie mogliśmy odmówić.
- Kto? Kto może być ważniejszy od… - urwałam i popatrzałam w
dół na mój rozkład sprawdzając kto został przeniesiony – Kto może być
ważniejszy od Tyry Banks, ikony stylu, modelki i prowadzącej program TV.
Proszę, oświeć mnie.
- Nie wiem panienko. Tylko wykonuje moją pracę. –
odpowiedział mężczyzna. Jęknęłam we frustracji, kiedy się oddalałam. Kierowałam
się w stronę Victorii, żeby uzyskać potwierdzenie.
- Victoria, kto zajął miejsce Tyry Banks? – zapytałam.
Przemknęła obok mnie pokazując ruchem palca, abym poszła za nią. Krzyczałam na
przypadkowych ludzi zanim w końcu poświęciła mi trochę czasu.
- Ktoś znacznie ważniejszy. A teraz załatw lunch. –
uśmiechnęła się szyderczo przerzucając jej ciemne włosy przez ramię.
Westchnęłam i poszłam do najbliższej restauracji sprzedającej sushi.
Zamówiłam kilka tac różnych rodzajów sushi. Było tego tak
wiele, że mogłabym wykarmić armię. Usiadłam na krześle, aby poczekać na
zamówienie. Klikałam na telefonie przeglądając Twittera, aż usłyszałam moje
nazwisko. Zapłaciłam firmową kartą kredytową i poszłam z powrotem na salę.
Dwie godziny później ludzie zaczęli się schodzić,obracać
wśród innych gości, przygryzając przystawki i sącząc szampana, ubrani od stóp
do głów w designerskie ciuchy i komentując każdy szczegół. Próbowałam ignorować
uczucie stresu w moim brzuchu, kiedy kładłam jedzenie na stole.
Wszyscy
natychmiastowo przybiegli porywając sushi i sos sojowy.
- Ludzie, jesteście jak zwierzęta! – zaśmiałam się, kiedy
zeszłam im z drogi z moim talerzem sushi w dłoni. Znalazłam miejsca na
backstage’u, a Jace przyszedł i się do mnie dosiadł.
- Jestem wyczerpany. – narzekał.
- Ja też. Victoria jest dzisiaj wyjątkowo okropna.-
skarżyłam się poprawiając jego muchę. – I ktoś wykopał Tyrę Banks z pierwszego
rzędu.
- Nie lubię Tyry. Nie pozwoliła Michelle wygrać ostatniego
sezonu Top Model więc będę jej to wypominał – wzruszył ramionami.
- Oczywiście, że będziesz. – zachichotałam – Jestem taka
podniecona, naprawdę. To nasz pierwszy pokaz, w którym w sumie mieliśmy swój
udział. To jest szaleńczo fajne.
- Wdechowo. – zgodził się.
Żartobliwie go szturchnęłam. – Jace, daj sobie spokój. To
nic z tych rzeczy!
Jak zwykle, kiedy cytujemy „Wredne Dziewczyny” , nasz
ulubiony film, wybuchamy śmiechem. Cała zabawa znika, kiedy przybiega Aaron i
mówi, że jedno ze świateł nie jest w odpowiednim miejscu i zostaliśmy znowu
wepchnięci do pracy.
Po dwóch jeszcze bardziej wyczerpujących i pełnych Victorii
godzinach byliśmy gotowi. Wszystko było na swoim miejscu. Wybieg był gotowy na
modelki, które właśnie kończyły swój makijaż za kulisami. Opadłam na siedzenie
z tyłu z szampanem w dłoni i Jace’m obok.
- Gotowa? – uśmiechnął się.
Zanim wstałam gotowa, aby bezwstydnie wmieszać się w tłum
topowych ikon mody i najbardziej wpływowych ludzi na świecie, ostatni raz
sprawdziłam moje włosy i make-up w podręcznym lusterku. Moje marzenie właśnie się spełnia.
Złapałam się ramienia Jace’a i udaliśmy się w stronę tłumu
zatrzymując się, aby porozmawiać z kilkoma mniej znanymi modelkami. Nagle Jace
zapiszczał i popchnął mnie.
- Co ty robisz?! – syknęłam, kiedy poprawiałam moją grubą,
złotą bransoletkę, która się zakręciła, gdy mnie chwycił.
Wziął mój kieliszek szampana i położył go na stole patrząc
na mnie poważnie. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem. – Nie patrz teraz, ale
Harry Styles właśnie wszedł do środka z Carą Delevingne trzymającą się jego
ramienia. Był ubrany w garnitur od Armaniego, za który mógłbym umrzeć.
Prawie upadłam w
ramiona Jace’a.
Omgf...Ale boski rozdział!!! Kiedy next? dodawaj szybko,czekam nie cierpliwie i zapraszam do siebie :) http://lose-hope.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMyślę że do piątku sie pojawi nowy rozdział i napewno odwiedzę twojego bloga jak tylko wrócę do domu <3
UsuńWspaniały rozdział! :) Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie !
OdpowiedzUsuńjeśli Cię to interesuje to zapraszam do siebie na prolog :
http://island-of-dreams-historia.blogspot.dk/
Rozdział jest super, tylko trochę krótki. Twój blog jest wąski blog, więc rozdział wydaje się dłuższy, ale również szybko się go czyta. W tym rozdziale brakowało mi Harry'ego, raz pojawiło się jego imię i nazwisko, a potem na końcu znów się pojawia BUM koniec. Jedyne co trzyma mnie jeszcze to to że ten blog dopiero się rozkręca, ciekawa historia i na pewno pojawi się w następnym rozdziale <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next
@Sandra1DHZLLN
Jeżeli chodzi o treść i długość rozdziału, to niestety nie moja wina, bo ja tylko to tłumaczę :) blog jest wąski i ma wiele odstępów, bo uważam, że lepiej się to czyta xd dziękuję za taki długi komentarz <3 ja osobiście tego rozdziału nie lubię, ale następne rozdziały są takie gjsnsusjskw, że będę się spieszyła z tłumaczeniem, żeby się nimi z wami podzielić <3
UsuńYey ;3 boskie czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń