poniedziałek, 19 maja 2014

ROZDZIAŁ 5

Przypominam, że jeśli ktoś jest zainteresowany informowaniem go o nowych rozdziałach, to piszcie w komentarzach wasze fb, tt i co tam chcecie :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chłopiec na posyłki i skradzione miejsca



Piątek. Dzień, na który czekałam przez cały poprzedni miesiąc. Dzień, który był początkiem mody jesiennej. Nasz pokaz. Planowaliśmy go od miesiąca. Wszystko było dopracowane do perfekcji.

Jace był zdziwiony, kiedy otworzył moje drzwi o 10 rano i znalazł mnie dopiero co przebudzoną. Siedziałam na brzegu łóżka przecierając oczy, aby się obudzić.

- Nie wyobrażam sobie ciebie funkcjonującej beze mnie. – powiedział. Podniosłam na niego senny wzrok.
- To jednorazowa akcja. Robisz śniadanie?

-Kochanie, robię śniadanie każdego ranka. Dlaczego dzisiaj miałoby być inaczej.

-  Racja. Teraz sio! Muszę się ubrać. Potrzebuję co najmniej godzinę. – wyjaśniłam, kiedy wyprowadzałam bardzo rozbawionego Jace’a z mojego pokoju. Zafundowałam sobie kąpiel. Moczyłam się pozwalając moim mięśniom się zrelaksować i rozmyślałam.

Nie mam już do załatwienia żadnych spraw z Harry’m Stylesem.  Wystarczy nam krótki wywiad by wstawić artykuł. Chciałabym nigdy więcej nie zobaczyć tego przerażającego, ale nieskazitelnego człowieka. Strach, który ciążył na mnie od kilku dni zniknął.

Ale pojawił się nowy strach. Strach, który nie do końca rozumiem. Strach, że właśnie nigdy nie zobaczę Harry’ego. Nie chcę być z nim w jednym pomieszczeniu. Nigdy. Po prostu chcę robić bardzo niestosowne rzeczy z jego boskim ciałem.

Jace zapukał do drzwi łazienki wyrzucając mnie z moich przemyśleń – Pospiesz się. Musimy być tam wcześniej.

- Idź sobie! – odkrzyknęłam – Marzę o nagim Harry’m Stylesie.

- Myślałem, że go nienawidzisz.

Westchnęła i wyszłam z wanny. Woda rozpryskiwała się na boki. – Po prostu myślę, że miałeś rację, że muszę dać się komuś przelecieć.

Zachichotał z drugiej strony drzwi i usłyszałam oddalające się kroki. Owinęłam się ręcznikiem. Wysuszyłam i zakręciłam włosy zostawiając je luźno opadające wokół mojej twarzy. Poszłam do sypialni i się ubrałam.

Uśmiechnęłam się dumnie patrząc na strój, który miałam na sobie. Głęboko czerwony kombinezon, który leżał na mnie perfekcyjnie, aksamitne obcasy od Alexandra McQueen’a, które wzięłam z szafy na ubrania po sesjach i moja ulubiona czarna torebka z koronkowymi wstawkami. Ubrałam do tego czarno-złotą biżuterię.

Potykając się na tych cudownych obcasach, wypadłam z mojego pokoju opierając się o przeciwległą ścianę, żeby nie upaść. Zrobiłam make-up. Nie za mocny, ale wystarczający. Pomalowałam moje usta ciemną szminką i przeciągnęłam rzęsy mascarą wykańczając makijaż i udałam się do kuchni.

Jace śpiewał rozsmarowując dżem na nasze angielskie babeczki.  Zerknęłam na jego ciuchy. Ubrał czerwone spodnie, w których podwinął nogawki, oxfordki, koszulę z krótkim rękawem i zwykłą muszkę. Świetny strój z wyjątkiem różowego fartuszka przewiązanego przez jego pas.

- Czy ty się ze mnie śmiejesz? – zapytał kładąc przede mną babeczkę.

- Mhmm – wymamrotałam  z pełnymi ustami. Wzięłam kawę, aby popić przepyszną muffinkę. – Wyglądasz fantastycznie, szczególnie z twoim fartuszkiem kuchennym. Chociaż czerwone spodnie i róż się trochę ze sobą gryzą.

- Zamknij się. – oburzył się – Naprawdę bardzo chciałem to założyć na pokaz. Tak w ogóle to ładny strój. Nawet nie musiałem go dla ciebie wybierać.

Gdy skończyłam moją muffinkę pokazałam mu język, sięgnęłam po misę z truskawkami i wesoło zaczęłam żuć świeże owoce. Skończyłam kawę, nalałam nam kolejną do naszych termosów i wyszliśmy.

Złapaliśmy taksówkę. Pokaz odbywa się w ogromnej Sali bankietowej na Brooklynie. Razem z Jace’m praktycznie trzęśliśmy się z podekscytowania na tylnym siedzeniu brudnego wozu.

W końcu dotarliśmy. Wręczyłam kierowcy stosowną zapłatę i wysiadłam chwytając się ramienia Jace’a, który zaoferował mi je z łaskawym uśmiechem. Szliśmy jak zwykle ramię w ramię ze splecionymi rękami, oboje perfekcyjnie ubrani.

Kiedy weszliśmy do środka, było już czuć napiętą atmosferę. Technicy biegali dookoła testując światła. Mogłam zobaczyć w rogu Victiorię, która wykrzykiwała polecenia, a ludzie biegali na jej zawołanie. Bardzo zestresowana Alice podbiegła do nas z wciąż perfekcyjnie wyglądającym blond "bobem".
- Oh, dzięki Bogu jesteście. – wysapała. Łapała powietrze chwytając i ciągnąc nas za ramiona – Jedna modelka zrezygnowała, sukienka jest rozdarta, Victoria jest bardziej szalona niż zwykle, niedługo będziemy potrzebowali jakiegoś lunchu, a Aaron jest w kompletnej rozsypce.

Jace i ja wymieniliśmy się spojrzeniami, gdy byliśmy prowadzeni na backstage. Victoria podążyła za nami i natychmiast zaczęła rzucać poleceniami.

- Jace znajdź nam modelkę. A potem znajdź kogoś, kto naprawi sukienkę. Norah, upewnij się, że Aaron ma wszystko co potrzebuje, a później idź po lunch dla nas. – rozkazała – I Alice, upewnij się, że rozmawiam tylko z ważnymi osobami. Rozumiecie?

Przytaknęliśmy we trójkę i każdy poszedł w innym kierunku. Popatrzałam dookoła w poszukiwaniu Aarona ostatecznie znajdując go w tylnym rogu. Siedział z głową w dłoniach podczas gdy zaniepokojona modelka stała przed nim. Podeszłam do niego i uniosłam jego głowę chwytając za podbródek.

- Aaron, zbierz się w kupę! Powiedz mi co potrzebujesz i to załatwię. To ja podobno jestem ciotą, która nic nie potrafi, nie ty!

Zaśmiał się delikatnie i wyszarpał głowę z mojego uścisku. – To prawda. – dokuczył mi – Ta modelka zraniła sobie kostkę i nie może ubrać szpilek, które ma do stroju. I musi ubrać buty, które będą pasować.

Odwróciłam się i spojrzałam na nią – Kim ty w ogóle jesteś?

- Jestem…

- Nie, stop. – rozkazałam unosząc dłoń jako sygnał. Popatrzała przestraszona. – Nie ważne. Masz przejść po tym wybiegu i masz wyglądać idealnie. To tylko 40 metrów. Piękno boli. Teraz idź!

Rzuciła się do ucieczki. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Aaron patrzał zadowolony. – Następny problem? – uśmiechnęłam się z wyższością.

- Sprawdź czy wszystkie miejsca są prawidłowo zarezerwowane i załatw jeśli będą jakieś kłopoty. Wydaje mi się, że rano ktoś zadzwonił i spierdolił cały porządek.

Przytaknęłam i oddaliłam się. Chwyciłam rozkład miejsc od jakiejś osoby i popijałam kawę stojąc na wybiegu. Patrzałam na białe krzesła sprawdzając czy każde nazwisko na siedzeniu zgadza się z nazwiskiem na planie. Było dobrze dopóki jakiś pracownik nie wcisnął się i ściągnął dwa nazwiska przesuwając je do tyłu.

- Co pan robi?! – zapiszczałam – Były tam, gdzie mają być.

- Przepraszam madame. Ktoś ważniejszy zadzwonił i zażądał miejsc w pierwszym rzędzie, nie mogliśmy odmówić.

- Kto? Kto może być ważniejszy od… - urwałam i popatrzałam w dół na mój rozkład sprawdzając kto został przeniesiony – Kto może być ważniejszy od Tyry Banks, ikony stylu, modelki i prowadzącej program TV. Proszę, oświeć mnie.

- Nie wiem panienko. Tylko wykonuje moją pracę. – odpowiedział mężczyzna. Jęknęłam we frustracji, kiedy się oddalałam. Kierowałam się w stronę Victorii, żeby uzyskać potwierdzenie.

- Victoria, kto zajął miejsce Tyry Banks? – zapytałam. Przemknęła obok mnie pokazując ruchem palca, abym poszła za nią. Krzyczałam na przypadkowych ludzi zanim w końcu poświęciła mi trochę czasu.

- Ktoś znacznie ważniejszy. A teraz załatw lunch. – uśmiechnęła się szyderczo przerzucając jej ciemne włosy przez ramię. Westchnęłam i poszłam do najbliższej restauracji sprzedającej sushi.

Zamówiłam kilka tac różnych rodzajów sushi. Było tego tak wiele, że mogłabym wykarmić armię. Usiadłam na krześle, aby poczekać na zamówienie. Klikałam na telefonie przeglądając Twittera, aż usłyszałam moje nazwisko. Zapłaciłam firmową kartą kredytową i poszłam z powrotem na salę.

Dwie godziny później ludzie zaczęli się schodzić,obracać wśród innych gości, przygryzając przystawki i sącząc szampana, ubrani od stóp do głów w designerskie ciuchy i komentując każdy szczegół. Próbowałam ignorować uczucie stresu w moim brzuchu, kiedy kładłam jedzenie na stole.

 Wszyscy natychmiastowo przybiegli porywając sushi i sos sojowy. 

- Ludzie, jesteście jak zwierzęta! – zaśmiałam się, kiedy zeszłam im z drogi z moim talerzem sushi w dłoni. Znalazłam miejsca na backstage’u, a Jace przyszedł i się do mnie dosiadł.

- Jestem wyczerpany. – narzekał.

- Ja też. Victoria jest dzisiaj wyjątkowo okropna.- skarżyłam się poprawiając jego muchę. – I ktoś wykopał Tyrę Banks z pierwszego rzędu.

- Nie lubię Tyry. Nie pozwoliła Michelle wygrać ostatniego sezonu Top Model więc będę jej to wypominał – wzruszył ramionami.

- Oczywiście, że będziesz. – zachichotałam – Jestem taka podniecona, naprawdę. To nasz pierwszy pokaz, w którym w sumie mieliśmy swój udział. To jest szaleńczo fajne.

- Wdechowo. – zgodził się.

Żartobliwie go szturchnęłam. – Jace, daj sobie spokój. To nic z tych rzeczy!

Jak zwykle, kiedy cytujemy „Wredne Dziewczyny” , nasz ulubiony film, wybuchamy śmiechem. Cała zabawa znika, kiedy przybiega Aaron i mówi, że jedno ze świateł nie jest w odpowiednim miejscu i zostaliśmy znowu wepchnięci do pracy.

Po dwóch jeszcze bardziej wyczerpujących i pełnych Victorii godzinach byliśmy gotowi. Wszystko było na swoim miejscu. Wybieg był gotowy na modelki, które właśnie kończyły swój makijaż za kulisami. Opadłam na siedzenie z tyłu z szampanem w dłoni i Jace’m obok.

- Gotowa? – uśmiechnął się.

Zanim wstałam gotowa, aby bezwstydnie wmieszać się w tłum topowych ikon mody i najbardziej wpływowych ludzi na świecie, ostatni raz sprawdziłam moje włosy i make-up w podręcznym lusterku.  Moje marzenie właśnie się spełnia.

Złapałam się ramienia Jace’a i udaliśmy się w stronę tłumu zatrzymując się, aby porozmawiać z kilkoma mniej znanymi modelkami. Nagle Jace zapiszczał i popchnął mnie.

- Co ty robisz?! – syknęłam, kiedy poprawiałam moją grubą, złotą bransoletkę, która się zakręciła, gdy mnie chwycił.

Wziął mój kieliszek szampana i położył go na stole patrząc na mnie poważnie. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem. – Nie patrz teraz, ale Harry Styles właśnie wszedł do środka z Carą Delevingne trzymającą się jego ramienia. Był ubrany w garnitur od Armaniego, za który mógłbym umrzeć.

 Prawie upadłam w ramiona Jace’a.

6 komentarzy:

  1. Omgf...Ale boski rozdział!!! Kiedy next? dodawaj szybko,czekam nie cierpliwie i zapraszam do siebie :) http://lose-hope.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że do piątku sie pojawi nowy rozdział i napewno odwiedzę twojego bloga jak tylko wrócę do domu <3

      Usuń
  2. Wspaniały rozdział! :) Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie !
    jeśli Cię to interesuje to zapraszam do siebie na prolog :
    http://island-of-dreams-historia.blogspot.dk/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest super, tylko trochę krótki. Twój blog jest wąski blog, więc rozdział wydaje się dłuższy, ale również szybko się go czyta. W tym rozdziale brakowało mi Harry'ego, raz pojawiło się jego imię i nazwisko, a potem na końcu znów się pojawia BUM koniec. Jedyne co trzyma mnie jeszcze to to że ten blog dopiero się rozkręca, ciekawa historia i na pewno pojawi się w następnym rozdziale <3
    Czekam na next
    @Sandra1DHZLLN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o treść i długość rozdziału, to niestety nie moja wina, bo ja tylko to tłumaczę :) blog jest wąski i ma wiele odstępów, bo uważam, że lepiej się to czyta xd dziękuję za taki długi komentarz <3 ja osobiście tego rozdziału nie lubię, ale następne rozdziały są takie gjsnsusjskw, że będę się spieszyła z tłumaczeniem, żeby się nimi z wami podzielić <3

      Usuń
  4. Yey ;3 boskie czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń