wtorek, 13 maja 2014

ROZDZIAŁ 4





Kochani, bardzo was proszę o chociaż króciutki komentarz. Dla was to momencik, a to naprawdę bardzo motywuje. :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Spocone dłonie i poważne wywiady.

Piątek nadszedł za szybko. Leżałam w moim łóżku i patrzałam na goły sufit próbując wymyślić jakąś wymówkę, żeby nie iść na wywiad. Jace wszedł do mojego pokoju tanecznym krokiem o 8 rano uśmiechając się promiennie i wymachując talerzem z jajkami i tostami w jednej ręce oraz kawą w drugiej.

- Dzień dobry, promyczku! – przywitał się. Spojrzałam na niego obojętnie. – Przyniosłem ci pożywne śniadanie! Kiedy będziesz jadła przygotuję ci dzisiejszy strój, a potem musimy iść do pracy.

- Nie mogę. Jestem chora. – powiedziałam nieprzekonywująco.

Odwrócił się od mojej szafy i rzucił mi piorunujące spojrzenie trzymając ręce na biodrach. – Zacznij jeść mała suko. Denerwujesz mnie takim nastawieniem. To tylko godzina. Możesz to zrobić.

 - Nie rozumiesz…

- Nie, po prostu mnie to nie obchodzi. Teraz jedz.

- Nienawidzę cię. – marudziłam siadając i chwytając za talerz. Mrugnął do mnie i odwrócił się z powrotem do szafy.  Wściekle wepchnęłam jajka do ust i popiłam je kawą. Jace uniósł czerwoną spódnicę w czarne paski i biały top. Przytaknęłam radośnie na jego wybór, a następnie położył ubrania na łóżko.

- Teraz prysznic. – rozkazał. Niechętnie się do tego zastosowałam. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Po nałożeniu makijażu błyskawicznie się ubrałam. Wyszłam z pokoju 30 minut później.

Jace czekał niecierpliwie obok drzwi w jego ulubionym garniturze, który ubierał, kiedy chciał na kimś zrobić wrażenie. Trzymał w dłoniach nasze termosy z kawą. Wyszliśmy szybko z mieszkania. Jest 9, to znaczy, że mam 2 godziny na przygotowanie się zanim przyjdzie Styles.

Spieszyłam się ze wszystkim. Sprzątałam moje biuro i przygotowywałam pytania. O 10.45 z obawą stukałam stopami i poprawiałam mój makijaż. Serce biło mi coraz szybciej. Jace wszedł do środka, objął moją twarz i zostawił mokre buziaki na obu policzkach.

- Będziesz wspaniała. I będę przy tobie. – Powiedział uspokajającym głosem. Przytaknęłam i pomachałam rękami pokazując, że zaczynają mi się pocić dłonie. Ostatni raz poprawiłam mojego wysokiego kucyka, kiedy Alice weszła jak burza do mojego biura, a z jej ust wyszły słowa, które bałam się usłyszeć.

- Pan Styles przyszedł na wywiad.

- Wpuść go. – odpowiedziałam. Usłyszałam jak drży mój głos. Jace chwycił moją rękę i posłał mi dodający otuchy uśmiech. Nagle otworzyły się drzwi i zobaczyliśmy Harry’ego Stylesa.

Jego kręcone włosy były zaczesane na jego czoło. Miał ten sam zimny wyraz twarzy co za pierwszym razem, kiedy się spotkaliśmy. Jego garnitur był perfekcyjnie dopasowany i wyprasowany. Miał odcień błękitu, który normalnie odradzałabym każdemu, ale on jakimś sposobem wyglądał w nim silnie i seksownie.

Jace i ja podskoczyliśmy by go przywitać. Wyciągnęłam do niego rękę – Panie Styles, dziękuję, że zgodził się Pan na ten wywiad. – powiedziałam natychmiastowo. Popatrzał na moją wyciągniętą rękę i przeniósł wzrok z powrotem na moje oczy wsuwając ręce do kieszeni. Niezręcznie cofnęłam moją dłoń – Uhm, proszę usiąść. To jest mój wspólnik Jace.

Jace patrzył zachwycony – Panie Styles, wspaniale jest Pana poznać. Wiele słyszałem o Pana niesamowitej pracy. – komplementował go.

- Dziękuję. – odpowiedział szorstko zanim odwrócił się do mnie – Teraz zacznijmy wywiad.

- Oh, uhm. Racja. Oczywiście. – jąkałam się. Podniósł brew, pochylił się na krześle, złożył ręce na kolanach i patrzał na mnie. – Więc, odszedł Pan z collage’u na ostatnim roku, 4 miesiące przed wręczeniem świadectw. Dlaczego podjął Pan taką decyzję? Jak Pan myśli, pomogło to Panu, czy przeszkodziło?

- Bo collage nie wystarcza. Pomogło mi to. – odpowiedział szorstko.

- Um. Dlaczego Pan myśli, że to Panu pomogło?

- Zacząłem mój biznes 4 miesiące szybciej, niż gdybym został. – uśmiechnął się z wyższością.

- Kiedy Pan wiedział, że chce Pan zacząć swój własny biznes?

-Zawsze lubiłem wszystko kontrolować. –powiedział głęboko. Mogłam usłyszeć podtekst w jego głosie. Głośno przełknęłam ślinę, nerwowo pociągając za końcówkę mojego kucyka.

- Chyba jak wszyscy. – wciął się Jace z kpiącym tonem. Posłałam mu wdzięczny wzrok – Jak Pan utrzymuje respekt u Pana starszych współpracowników? Nie jest trudno być stale najmłodszą osobą w pomieszczeniu? – Harry spiorunował spojrzeniem Jace’a, który nawet nie drgnął pod ciężarem jego wzroku. Styles  pochylił się i oparł swoje łokcie o moje biurko.

– Nie mam współpracowników. Mam podwładnych. Pracuję na szacunek. Nie jest ciężkie bycie najmłodszą osobą w pomieszczeniu, kiedy jesteś również najbardziej wpływową osobą w pomieszczeniu.

Zdobyłam się na zabranie głosu po raz kolejny – Wydaje się Pan bardzo pewny swojej pozycji. Nie boi się Pan, że straci Pan to wszystko? Zwłaszcza po uzyskaniu tego w tak młodym wieku. Niedawno robił Pan wiele dużych zakupów.

- Nie stracę tego. Mam pieniądze, więc czemu miałbym nie robić dużych zakupów? Jack zrób mi proszę kawę. Bez mleka i cukru.

Jace wskazał na siebie – Ja?

- A jest tu jakiś inny Jack? – Harry zapytał lodowato.

- Jestem Jace, ale było blisko. – odpowiedział szybko. Spojrzałam na niego kiedy wstawał i już nienawidziłam go za zostawienie mnie. Wzruszył ramionami jakby chciał powiedzieć, że naprawdę nie ma wyboru. Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, kiedy wychodził cicho zamykając za sobą drzwi.

Moje serce szaleńczo waliło w mojej piersi, kiedy podziwiałam profil Pana Stylesa. Jego nos był mały i słodki, a jego linia szczęki mogłaby ciąć szkło. Odwrócił się do mnie. Natychmiast opuściłam mój wzrok na kartkę z pytaniami – Więc… Czy kiedykolwiek myślał Pan, że spoczywa na Panu zbyt duża presja? Wydaje mi się , że to wiele pracy dla jednego człowieka. – Zapytałam, próbując zachować normalną konwersację nie patrząc na niego.

- Daje sobie radę. – odpowiedział. Podniosłam wzrok na jego oczy i zaraz tego pożałowałam. Te cholerne zielone oczy były za jasne dla reszty. Patrzały na mnie chłodno z domieszką czegoś innego, co uniemożliwiało mi nawet podniesienie palca.

Nagle wstał i zaczął iść w stronę drzwi. Obracał kluczem, aż usłyszałam kliknięcie zamka. Próbowałam usiąść prościej, żeby wyglądać, jakbym nie była przerażona. Gdzie jest kurwa Jace?!

Styles zbliżył się do miejsca gdzie twardo siedziałam na moim krześle, a moje oczy śledziły jego każdy ruch. Stał za mną w ciszy. Powstrzymywałam się od obrócenia. Jego ręka przeczesała mój kucyk na bok odsłaniając szyję.

Chłód przebiegł w dół po moim kręgosłupie, kiedy zauważyłam jak nachyla się w moją stronę. Jego włosy łaskotały mnie po tyle szyi i poczułam gorący oddech na moim uchu. – Myślę, że pytaniem jest, czy ty potrafisz sobie poradzić ze stresem. – wyszeptał cicho.

Zamknęłam oczy i chwyciłam mocno notatnik – Mam więcej pytań. – wymamrotałam. Zachichotał głęboko i poczułam jak jego dłonie zakręcają moje włosy między palcami.

- Podobają mi się twoje włosy. – powiedział gardłowo.

- Dziękuję. – odpowiedziałam słabo. Drżenie mojego głosu ukazało mój strach.

- Łatwo się je trzyma. – zauważył delikatnie ciągnąc za nie, jakby chciał to udowodnić. Westchnęłam w skutku jego działania i wstałam szybko z krzesła odwracając głowę w jego kierunku. Uśmiechnął się w zadumie widząc wyraz mojej twarzy.

- Musimy skończyć wywiad. I proszę trzymać ręce przy sobie, Panie Styles. – zażądałam. Podniosłam głowę wyżej próbując wyglądać na wyższą. Nawet w moich 10 centymetrowych szpilkach łatwo nade mną górował.

- My? – zapytał podchodząc bliżej. Mogłam poczuć jego wodę kolońską. – Ja też?

Głośno przełknęłam ślinę – Tak, jestem pewna, że ma Pan wiele rzeczy do zrobienia. Ważniejszych rzeczy.
- Mogę zmienić mój grafik kiedy tylko chcę. Ludzie na mnie poczekają.

Zacisnęłam szczękę, aby powstrzymać mój gniew, kiedy znalazł okazję by zrobić krok w moją stronę i położyć swoje wielkie dłonie na mojej talii. Przejechał jedną ręką w górę na moje ramię, zostawiając chłodne ślady na mojej skórze.

Jedną dłonią kreślił po moich obojczykach, a drugą trzymał mnie mocno i patrzał na mnie intensywnie przez cały ten czas. Nie mogłam się poruszyć. Wiedział o tym, że jestem kompletnie pod jego kontrolą. Jeździł ręką po moim karku trzymając mnie stanowczo przy sobie.

Wtedy zaszczękała klamka do drzwi, a ja wypuściłam powietrze, które cały czas wstrzymywałam. – Jace – westchnęłam z ulgą.

- Minutka, Jack. – wykrzyknął Harry. Uczucie ulgi szybko odeszło, kiedy mocniej przyciągnął moją szyje i pochylił się. W ostatniej sekundzie odwrócił głowę i tylko delikatnie pocałował moje ucho. Moje ciało przeszedł prąd. Wszystko co robił posyłało iskry w moją stronę.

- Nie bój się. – wymamrotał gardłowo. Poczułam jak jego zęby przygryzają moją małżowinę lekko przy tym ją szczypiąc. Jego zimny nos znów mnie dotknął, a jego loki były wszędzie. Wspaniale pachniał. Kokosem. Mimowolny jęk opuścił moje usta, a następnie puścił mnie tak szybko jak złapał.

Zatoczyłam się do tyłu, kiedy otworzył drzwi odsłaniając spanikowanego Jace’a, który wskoczył do pomieszczenia. Wpakował kawę w ręce Harry’ego zanim ruszył w moją stronę. Mogłam zobaczyć troskę w jego oczach, kiedy ponownie zajęłam moje miejsce. Lekko potrząsnęłam głową, ostrzegając go, żeby nic nie mówił.

Styles usiadł ponownie, założył jedną nogę na drugą , patrząc na nas chłodno.

- Myślę, że wywiad dobiegł końca. – poinformował nas. Wstał i wyszedł tak szybko jak przyszedł. Był w moim biurze mniej niż 20 minut.

Ale w 20 minut mieliśmy za sobą kilka zadanych pytań i moja godność została wrzucona w błoto razem z zimną już kawą, którą Harry Styles zostawił na moim biurku nie biorąc ani łyka. Jace odwrócił się do mnie wytrzeszczając jego niebieskie oczy. Wyglądał jakby zobaczył ducha.

- Jego garnitur… - wychrypiał – Jego garnitur był od Yves Saint Laurent.

5 komentarzy:

  1. Boskie ;3 czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłam na ten blog przez Facebook'a i strasznie się cieszę . Bo jest świetny <3 Mam pytanie mogłabyś mnie informować na TT , albo na FB ? Jest to bardzo dla mnie ważne =D . Proszę o odpowiedz <3

    OdpowiedzUsuń